Sąsiadka z pięknego sadu
Urszula Koziorowska
Z Brulionu Kazimierskiego, nr 3, wiosna-lato 2002
Przy końcu wąwozu Małachowskiego stoi kilka domów.
Domy te łączy plątanina latami wydeptywanych ścieżek, które są często jedynym materialnym śladem związków pomiędzy ich mieszkańcami. Wszystkie siedziby otaczają rozległe ogrody, które jak często w Kazimierzu, zlewają się z zielenią porastającą zbocza wzgórz i jary.
Jednym z tych domów jest „Willa pod Wiewiórką”, bardziej znana pod nazwą „Kuncewiczówka”. Trochę dalej, tam gdzie wąwóz przechodzi w polną drogę, stoi dom w którym mieszka[ła] pani Urszula Koziorowska, zwana przez przyjaciół panią Wisią. Dom będący przeniesioną tu rodzinną chatą, otacza sad, w którym znajduje się mały domek.
W lecie przemieszkują w nim kolejni lokatorzy. Mieszkali tu m.in.:
Irena Lorentowicz, Mirosław Derecki, Tomasz Tatarczyk. (Piły leżące w drewutni pani Wisi stanowiły inspirację do reprodukowanego na okładce „Brulionu” obrazu.
Zamieszczamy poniżej kolejny list pani Urszuli Koziorowskiej, którym pragnie utrwalić pamięć o osobach mających wpływ na jej widzenie świata. Są to przede wszystkim matka autorki listu oraz Maria Kuncewiczowa.
Ślady znajomości z nią to cytowane w liście dedykacje z książek ofiarowanych przez pisarkę.

Wielmożni Państwo
Maria i Jerzy Kuncewiczowie
Kazimierz Dolny
Przeglądając artykuły w pismach spotykam wspomnienia o p. Marii Kuncewiczowej z Jej pierwszych lat twórczości i życia w Kazimierzu. Ja pragnę i mam zaszczyt powiedzieć o p. Marii jako o sąsiadce, prywatnej zwykłej kobiecie z którą przyszło mi żyć za miedzą Jej domu przez około 40 lat, aż do ostatnich godzin.
Idąc na codzienny spacer przez moje sady i łąki, odpoczywała na ławie w moim dużym pokoju nucąc przecudnej urody wołyńskie piosneczki i kołysanki, a zaraz potem dedykowała mi „Naturę” i Leśnika”.
„Pani Wisi sąsiadce miłej, pani najpiękniejszego sadu i zaczarowanego domku te echa z dalekich lasów przekazuję.”
M. Kuncewiczowa lata 1975-77
Widywałyśmy się codziennie przez dziesiątki lat, oprócz zimowych miesięcy. W lecie częstowałyśmy się wzajemnie znakomitymi owocami z drzew naszych sadów. Spotykając się na umówionych lub przypadkowych kolacjach w domu p. Marii chętnie wypijałyśmy po kieliszku zwykłej czystej wódki, w jadalni, którą zdobiły bukiety z polskich, polnych kwiatów. Na stronie książki pt. „Dwa księżyce” pisze mi:
„Sąsiadce miłej Wisi Koziorowskiej, której sad najpiękniejszy ze wszystkich sadów pod dwoma księżycami pomagał mi przez długie lata sprzeciwiać się złu”.
M. Kuncewiczowa – 1980 r.
Była osobą cichą, spokojną, romantyczną, zawsze starannie ubrana, w stylu obowiązującej aktualnie mody, przyjazna światu, ludziom i sąsiadom, z którymi sąsiedzkie stosunki układały się wprost rodzinnie.
W roku 1988 dając mi książkę „Twarz mężczyzny” napisała do mnie „Wisi Koziorowskiej miłej długoletniej sąsiadce w Kazimierzu życzę samych życzliwych twarzy męskich i damskich plus wszystkiego dobrego w nowej wiośnie”.
M. Kuncewiczowa
Pan Jerzy Kuncewicz na spacerach był zawsze u boku żony p. Marii, a wchodząc na moje podwórko, z daleka krzyczał: ludzie opamiętajcie się, bo chemią zabijecie świat.
Po wydaniu książki p. Jerzego Kuncewicza pt. „Wyspy pamięci” już po śmierci p. Jerzego w 1986 r. otrzymałam tę książkę z następującym zdaniem
„Wisi Koziorowskiej ze wspomnieniami Jerzego sąsiada, który lubił z nią gawędzić pod Jej pięknymi drzewami z serdecznością”
M. Kuncewiczowa.
Przez wiele letnich sezonów mieszkała u mnie wielka przyjaciółka p. Marii p. Irena Lorentowicz. Malarka, gorliwa patriotka rozsławił aimię Polski w latach wojny projektując na obczyźnie scenografie do polskich sztuk i przedstawień. Na kartach Jej doskonałej książki p.t. „Oczarowanie” pisze do mnie w 1976 r.
„Kochanej kazimierzance Wisi Koziorowskiej serdeczne życzenia zdrowia i wiecznej młodości”
I. Lorentowicz
To moi Rodzice, to moja matka, kobieta piękna, głęboko wierząca nauczyła mnie kochać twórców literatury, poezji, malarstwa i wszystkiego, co stanowi wielkość narodu. Jestem dumna, że otrzymałam niezwykle serdeczne dedykacje od znanej polskiej pisarki i wzajemnie proszę przyjąć p. Mario ode mnie słowa pamięci i szacunku dla Pani i Pana Jerzego.
U. Koziorowska