Z opowieści Pani Władzi
Zupę się je dwa dni: raz gotowaną, raz odgrzewaną, ale już na trzeci dzień, to się nie ma chęci…
Zupę się je dwa dni: raz gotowaną, raz odgrzewaną, ale już na trzeci dzień, to się nie ma chęci…
Kozy? A były W Bochotnicy kozy. Były, były, trochę kóz było. Nie pamiętam czy białe czy jakie, nie wiem, bo ja kozów nie lubiałam.
W Wylągach koło Kazimierza Dolnego znajduje się pochodząca z 1907 roku kapliczka św. Józefa. Ma ona nietypową inskrypcję… Reportaż Katarzyny Michalak.
Było to jeszcze przed wojną. Pojechałem do pensjonatu. Pensjonat jest to takie miejsce, gdzie dzwonek oznacza obiad, a nie żadne święto…
Basia i Rysiek mieli sklep. Sklep Gontal, a Gontal był zjawiskiem.
Recenzja powieści Lejba Raszkina, opublikowana w piśmie „The Jerusalem Post”.
Jeden z rozdziałów napisanej w języku jidysz powieści Lejba Raszkina, której akcja toczy się w Kuzmirze – rodzinnym sztetlu Autora.
W Kazimierzu kiedyś były dwie księgarnie.
Tak w jednym z wywiadów obóz ten wspominał Marek Edelman.
93-letnia Pani Władzia wykłada co i jak. Gdera przy tym: „teraz to nie to co kiedyś, słonina to była słonina… a dziś wszystko zeszło na dziady”.
Wczasował się jeden taki w ruinach. W tym usypisku kamieni, które zostało po willi Szukalskiego.
W 1913 roku gdy miała 8 lat, rodzice zabrali ją w niedzielę na wycieczkę do Nałęczowa.
W budce przy mostku nad Grodarzem były lody. Lody, ciastka i oranżada w woreczkach. Potem, u Pana Zbyszka Gajewskiego były niezapomniane frytki, ale to już inna historia…
W niedzielę dnia 5 maja r. b. Automobil-Klub Polski zorganizował konkurs na oszczędność paliwa na dystansie Warszawa – Kazimierz nad Wisłą i z powrotem.
„Piątego maja 1901 roku w niedzielę raniutko przypłynęliśmy do Kazimierza, tam żeśmy strawne wzięli i okupiliśmy się.”
Ty nie masz pojęcia jakie tam było błoto! Jebuckie mydło.
„Panna Krajewska jest pierwszorzędną krawcową” – pisze w „Dwóch księżycach” Maria Kuncewiczowa. Sportretowana tu panna Walentyna to postać autentyczna – jedna z sióstr Zdanowiczównych.
Mamusia mi dała ten grosz.
Fragment tekstu opublikowanego w „Pamiętniku Literackim, Z. 3 (2014)
Tego miejsca już nie ma, ale kiedy jeszcze było, nie dało się go przeoczyć.
Do tych krawcowych chodziło się szyć i słuchać.
Pokazuję moim amerykańskim wnukom obrazy na ścianie i mówię „tam, w Kazimierzu – tam nauczyłam się czytać i kochać słowa. Tam się urodziłam.”
„Nigdy nie widziałem takiej nędzy – rynsztoków, rozklekotanych drewnianych domów powyginanych w fantastyczne kształty i tak niewiarygodnie obdartych ludzi.”
To nie jest wspomnienie doniosłego wydarzenia historycznego. To migawka z dawnej codzienności.
W Kazimierzu spędziłam swoje pierwsze osiemnaście lat życia. W tamtym okresie nie wyobrażałam sobie możliwości istnienia poza moim ukochanym miasteczkiem.
Żyję lat już dobrze ponad osiemdziesiąt, a takiej jak w tym roku wiosny nie pamiętam!
Magiel, prowadzony wiele lat temu przez kazimierską spółdzielnię, znajdował się na ulicy Lubelskiej.
Wspomnienia polskiej rodziny żyjącej we wsi Rogów gm. Wilków, w czasie okupacji hitlerowskiej.
Zawsze elegancka, uśmiechnięta, miła, skromna, idąca z pomocą słowem, gestem, uczynna w każdej sytuacji, gotowa nieść pomoc tam, gdzie zachodziła potrzeba.
„(…) chodzimy do Domu Kultury. Profesor muzyki prowadzi tu chór Ligi Kobiet; piosenki zapisujemy w zeszytach.”
Liga Kobiet w Kazimierzu Dolnym powstała w 1970 r. Spotykałyśmy się w Domu Kultury, a najważniejszą osobą w naszym gronie była założycielka, Pani Halina Tyszkiewiczowa.
Chodził po mieście stary T. Przezywali go chłopaki, ganiali, dokuczliwi byli. A dlaczego? A bo od niego śmierdziało.
Wtedy, za moich czasów to ludzie nie chorowali. Stare ludzie były zdrowe, to teraz my jesteśmy takie do niczego.
Urodziłem się w 1930 roku. Dobrze pamiętam jak wyglądał wtedy Kazimierz, jak żyli ludzie. Mnie szczególnie utrwalił się porządek, jaki wówczas panował.
Za Ulanowskiego Kazimierz był… przynajmniej jezdnie były lepsze. Przytulny był… Te stare wspomnienia są jakieś takie przyjemniejsze niż te w obecnej dobie. Może dlatego, że tych ludzi było mniej…?
A najgorsze role to mi dawali. Takie jakieś głupowate. A tak! Bo ja to dobrze odegrałam!