Sandel przyjedzie do Kazimierza szukać szczęścia

List Adama Nowińskiego do Symchy Trachtera:

Symchusiu! Czy chciałbyś zająć się urządzeniem wystawy w Żydowskim Klubie Inteligenckim w Lublinie p. Sandlowi, kolekcjonerowi z Drezna? Obecnie ma on wystawę swoich zbiorów w Wilnie. Na wystawie ma przeszło 100 eksponatów, słabo oprawionych. Przeważnie rysunki i akwarele malarzy niemieckich (ekspresjonistów), jest i Adler, i Menkes, Buzin (Łódź), Grossman (Łódź). Sandel zna się b. dobrze z Berlina i Drezna z Neuszulem. Sandel jest rodem z Kołomyi, 25 lat mieszkał w Dreźnie, gdzie miał fabryczkę, ale którą przepuścił z artystami i dla artystów. Obecnie wraca z Jugosławji. Bardzo miły człowiek, zna się na sztuce, mówi po polsku. Z jego salonów niejeden artysta dostał się do muzeum Berlina, Drezna, Monachjum. Dwóch dostało się do kryminału, trzeci złapał trypra, a czwarty dostał się do warjatów. Sam Sandel zaś od Hitlera uciekł do Wilna i trafił z deszczu pod rynnę. Ma sporo dobrych rzeczy, które wymagają szkła, paspartu (sic!) i ramek. Wiktor, jeśli nie został jeszcze socjalistą narodowym, mógłby Ci pomóc w robocie. Sandel przyjedzie do Kazimierza szukać szczęścia. Zna się dobrze z Barczyńskim z Drezna, gdzie był w Akademji. W ogóle Sandel — to Kunst — może nie haendler, ale Kunstmajster. Zakochany w sztuce… jeszcze jeden warjat… Ściskam Cię. Odpisz zaraz. Adres: Wilno, Piłsudskiego 2 B. Załkind, artysta-malarz, dla p. Sandla. Ściskam Cię za paletę

Adam.

Ze sztuką to niema żartów. Sztuka to nie dupa… powiedz to Wiktorowi.

Czytaj dalej: „Józef Sandel. Bohater listu Adama Nowińskiego do Symchy Trachtera” – jhi.pl