Malowidła historyczne Łukaszowców
Artur Besarowski
Namalowanych w Kazimierzu nad Wisłą siedem monumentalnych obrazów, przedstawiających tysiącletnią polską historię, nigdy nie wróciło do Polski po wystawie światowej w Nowym Jorku w 1939 roku.
Na początku 1938-go roku, w czasie skomplikowanej międzynarodowej sytuacji, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie zapadła decyzja o polskim uczestnictwie w Światowych Targach w Nowym Jorku (New York World’s Fair), które miały się odbyć następnego roku.
Minister Józef Beck i jego cały gabinet zdecydował pokazać w Nowym Jorku pomnik słynnego polskiego króla Jagiełły (który pobił Krzyżaków w bitwie pod Grunwaldem w 1410 roku), oraz cykl obrazów i tkanin ze scenami najważniejszych zdarzeń z tysiącletniej polskiej historii.
Przesłanie dla świata miało być takie, że zawsze w Europie odgrywaliśmy rolę znaczącą.
Wyboru scen do obrazów dokonali: prof. Oskar Halecki (Uniwersytet Warszawski), prof. Jan Kucharzewski (były premier), prof. Roman Dyboski (Uniwersytet Krakowski).
Decyzje konsultowano również z rektorem warszawskiej ASP Tadeuszem Pruszkowskim.
Wykonanie pomnika Jagiełły powierzono znakomitemu rzeźbiarzowi Kazimierzowi Ostrowskiemu, który wykonał swoją pracę w rekordowym tempie czterech miesięcy.
Natomiast dzieła malarskie zlecono grupie artystów związanych z Kazimierzem Dolnym, znanych pod nazwą Bractwa św. Łukasza.
Tkaniny zamówione wcześniej u prof. Mieczysława Szymańskiego, były już pokazywane na Międzynarodowej Wystawie Sztuki i Technologii w Paryżu, gdzie otrzymały główną nagrodę (Grand Prix).
Były one wykonane w unikalnej technice gobelinowej z wełny i jedwabiu.
Przedstawiały następujące sceny:
- Anioł.
- Alegoria Zwycięstwa.
- Król z cesarzem Leopoldem po zwycięstwie pod Wiedniem.
- Król z Marysieńką w otoczeniu dam dworu.
Była wiosna 1938 i polski rząd zdecydował, że wszystkie dzieła mają być gotowe na grudzień 38 – roku do prezentacyjnej wystawy, która była planowana w Warszawie.
Z początkiem maja 38-go roku w kazimierskiej willi Tadeusza Pruszkowskiego, rozpoczęła się bardzo intensywna praca.
Razem z profesorem pracowali:
- Bolesław Cybis
- Bernard Frydrysiak
- Jan Gotard
- Aleksander Jędrzejewski
- Eliasz Kanarek
- Jeremi Kubicki
- Antoni Michalak
- Stefan Płużański
- Janusz Podoski
- Jan Zamoyski
Wszystkie jedenaście nazwisk z Tadeuszem Pruszkowskim na czele to nazwiska bardzo ważne dla polskiej kultury i dla polskiego malarstwa.
Praca została zakończona po sześciu miesiącach, w listopadzie 1938 roku. Powstało siedem obrazów skomponowanych według średniowiecznych kanonów malarstwa temperowego. Twórcy przestudiowali tysiące detali; monety, medale, obrazy, opisy ubiorów i stylu życia.
W zgodzie z prawdą historyczną przedstawiono następujące wydarzenia:
- Bolesław Chrobry witający cesarza Ottona III-go i jego pielgrzymów w Gnieźnie przy grobie św. Wojciecha A.D. 1000.
- Przyjęcie chrześcijaństwa przez Litwę A.D.1386.
- Nadanie przywileju jedlińskiego A.D.1430.
- Unia lubelska A.D. 1569.
- Uchwalenie konfederacji warszawskiej o wolności religijnej A.D. 1573.
- Odsiecz Wiedeńska A.D. 1683.
- Konstytucja 3 maja A.D. 1791.
Każdy obraz sygnowany jest przez wszystkich uczestników pracy. Obrazy mają wymiary 128 x 200cm.
Wszyscy artyści zostali za swoją pracę sowicie opłaceni przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Zbiorowe dzieło polskich artystów stało się własnością narodową.
Wernisaż „polskiej oferty” na wystawę światową odbył się w grudniu 1938-go roku w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie. Było to wydarzenie patriotyczne, polityczne i artystyczne. Po zakończeniu ekspozycji w IPS, na podstawie kwitu wystawionego przez wypożyczającego obrazy komisarza Wystawy Światowej w Nowym Jorku, przekazano dzieła firmie transportowej C. Hartwig w Warszawie do wysłania za ocean.
Obrazy, gobeliny i pomnik zostały wysłane na podstawie wywozowej odprawy celnej warunkowej.
Również w Stanach Zjednoczonych odbyła się warunkowa odprawa celna wwozowa.
W marcu 1939-go roku dzieła popłynęły Batorym do Nowego Jorku. Żegnano je z wielkimi honorami, nie wiedząc, że nigdy nie wrócą do Polski.
Otwarcie Światowej Wystawy, po raz pierwszy transmitowane przez telewizję, nastąpiło 30-go kwietnia 1939-go roku przy udziale prezydenta Roosevelta i noblisty Alberta Einsteina.
Polski pawilon otworzono z pompą cztery dni później, w 148-mą rocznicę proklamowania Konstytucji 3-go maja. Władze RP reprezentował książę Józef Potocki, ambasador Polski w Waszyngtonie. Towarzyszył mu: komisarz polskiej ekspozycji baron Stefan de Ropp, oraz konsul generalny RP w Nowym Jorku – hrabia Sylwester Gruszka.
Polskie prace spotkały się z ogólnym uznaniem.
Na nowojorską wystawę przyjeżdżały wycieczki polskich emigrantów z całych Stanów Zjednoczonych.
Burmistrz Nowego Jorku Fiorello La Guardia bardzo lubił polskie obrazy, a pomnik Jagiełły nazwał cudem ekspozycji.
Światowa Wystawa otwarta była do października 1940-go roku.
Po inwazji Niemców na Polskę we wrześniu 1939-go roku, polski pawilon stał się miejscem kultu.
Komisarz polskiej ekspozycji, baron Stefan Kyburg de Ropp, przed wojną dyrektor Targów Poznańskich, pochodził z polsko-niemieckiej rodziny, posiadał również paszport brytyjski.
Stefan de Ropp po zamknięciu nowojorskiej wystawy opiekował się nadal polskimi dziełami, będąc równocześnie członkiem czteroosobowego Komitetu Opieki nad Eksponatami ze Światowej Wystawy.
Kazimierskim obrazom towarzyszył od początku jeden z ich jedenastu twórców; Bolesław Cybis, który razem z żoną pozostał w Stanach Zjednoczonych i nigdy do Polski nie wrócił. Jego rola przy nowojorskiej wystawie i kazimierskich obrazach jest niejasna, nie zachowały się odpowiednie przekazy i dokumenty(?). Być może on właśnie mógłby wyjaśnić wiele…
W Europie szalała okrutna, druga wojna światowa, Polska przez kolejnych sześć lat była pod okupacją niemiecką a potem pod sowiecką przez następne lat 45.
W rocznicę bitwy pod Grunwaldem, 15-go lipca 1946-go roku, za zgodą Rady Miejskiej Nowego Jorku, pomnik króla Jagiełły stanął w Parku Centralnym.
Stoi tam do dzisiaj. Datę inskrypcji na postumencie pomnika zmieniono potajemnie z lipca 1946 na lipiec 1940, gdyż w lipcu 1946 Stany Zjednoczone nie uznawały już emigracyjnego rządu londyńskiego, który podarował miastu pomnik dopiero w roku 46-ym.
Stefan de Ropp po wybuchu wojny światowej został mianowany oficjalnym reprezentantem Polskiego Centrum Informacyjnego w Nowym Jorku. Centrum powstało z inicjatywy londyńskiego rządu, a de Ropp otrzymywał wysokie wynagrodzenie z racji swojej funkcji. Równocześnie de Ropp zajmował się zabezpieczeniem polskiej ekspozycji z Wystawy Światowej.
Siedem kazimierskich obrazów i cztery gobeliny znalazły się w osobistym depozycie u Stefana de Roppa. Pozostawał on czasowym opiekunem eksponatów wystawowych.
Po zakończeniu wojny, kiedy państwa zachodnie przestały uznawać polski rząd emigracyjny w Londynie, de Ropp oferował odpłatne przejęcie zbiorów komunistycznym władzom w Warszawie, lecz bez reakcji. Jednocześnie rząd londyński poinformował go, że nadal może się zajmować tymi dziełami, ale bez finansowego wsparcia. Podobno de Ropp korespondował z PRL-owskim rządem Józefa Cyrankiewicza w sprawie zaległych poborów za opiekę nad obrazami, ale bez odzewu.
(Czy zachowały się dotyczące tej korespondencji jakieś dokumenty?)
Po zakończeniu wojny Polska pozostawała do 1990-go roku w sowieckim obozie.
W zniszczonej wojną Polsce wkrótce zapomniano o obrazach. Kolejno umierali pozostali przy życiu ich autorzy, kilku zginęło jeszcze w czasie wojny.
Stefan de Ropp pozostał w Ameryce na zawsze i do końca był funkcjonariuszem polskiego rządu emigracyjnego, którego nie uznawały Stany Zjednoczone.
W końcu, w 1958-ym roku de Ropp zdeponował polskie dzieła w Le Moyne College w Syracuse, otrzymując tam równocześnie posadę profesora historii.
Obrazy i gobeliny zostały wkrótce wystawione na stałą ekspozycję w nowym budynku biblioteki uczelni.
Jednak w Kazimierzu nad Wisłą pamięć o obrazach, gobelinach i pomniku Jagiełły pozostaje wciąż żywa. Są ludzie, którzy spotykają się i radzą, co zrobić żeby dzieła te wróciły nad Wisłę.
Administracja z Le Moyne College nie chce rozmawiać na ten temat. Sądzi, że prawda o obrazach została zapomniana.
Stefan de Ropp zdeponował te dzieła w Syracuse i nie ma powodu by teraz, gdy Polska jest wolna, pozostawały one nadal w Stanach Zjednoczonych.
Domagamy się ich oficjalnego zwrotu.
Artur Besarowski