Koza kaźmierzowska
Maurycy Trybulski

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie bielawski-waclaw-pleinair.jpg

Zanim przejdę do opisu ras cudzoziemskich, chcę zwrócić szczególniejszą uwagę na nasz materjał krajowy.

Wskutek swego położenia geograficznego i różnorodnych warunków gospodarczych i etnograficznych, kraj nasz posiada wielką rozmaitość miejscowych kóz, które jednak nie stanowią ściśle określonych typów, najczęściej zaś mamy do czynienia z mieszaniną typów i rezultatem przygodnych krzyżówek. Wprawdzie tu i owdzie napotykamy zwierzęta mniej więcej wyrównane co do wyglądu zewnętrznego, jak również co do zalet wewnętrznych, nie mamy atoli masowych wymiarów i zestawień, aby traktować o nich, jako o grupach samoistnych. Do tych zaliczyć moglibyśmy kozy kaźmierzowskie, sandomierskie, galicyjskie itd. Naogół, nasze kozy krajowe w swojej większości są to zwierzęta średniej wielkości o wydłużonym zadzie, długiej sierści, dobrze uwłosionej brodzie, pałąkowato-wygiętych rogach i najczęściej stojących uszach. Maść różna; najwięcej kóz białych, czarnych i srokatych. W okolicach miast i osad, jak również i w nich samych, kozy są często podrasowane, wiele z nich wyglądem zewnętrznym, przypomina rasy cudzoziemskie (najczęściej szwajcarskie), część nie posiada rogów. (…) Wydajności kóz krajowych, zależnie od szeregu przyczyn, waha się od 1/2 do 3 litrów mleka dziennie. Wyżej wspomniane kozy kaźmierzowskie, sandomierskie, szydłowieckie i inne są naogół roślejsze i odznaczajć się mają zwiększoną wydajnością mleka. Bezwątpienia, drogą racjonalnej hodowli i odpowiedniego doboru moglibyśmy utrwalić i zwiększyć zalety kóz miejscowych, atoli hodowla kóz mało, jak dotąd, absorbuje ogól inteligentnych hodowców i skutkiem tego brak nam do-świadczeń i spostrzeżeń w danej gałęzi hodowlanej. Ograniczano się dotychczas przeważnie do importu ras cudzoziemskich, który w dodatku był najczęściej pozbawiony wszelkiej planowości.

Kozy krajowe są nadzwyczaj wytrzymałe. Wiemy aż nadto dobrze, iż zwierzęta te są najczęściej w rękach ludzi nie mających nic wspólnego z hodowlą. Zbyt wczesny rozpłód, chów kazirodczy, brak prymitywnych warunków do egzystencji wywierają fatalny wpływ i degenerują najlepsze okazy. Nie bacząc na to, większość „hodowców” kóz krajowych woli zwierzęta pochodzenia miejscowego niż importowane, choć ostatnie pobijają rekord mleczności. Wiedzą oni doskonale, że w takich warunkach, w jakich żyją nasze kozy krajowe—żadne zwierzę rasowe egzystować by nie mogło. Jest. to, zdaje się, najlepszą charakterystyką kóz krajowych. Przysłowiowe żywienie „suchą miotłą” jest stosowane prawie że w dosłownem tego słowa znaczeniu. Jest godnem podziwu, ze w tych warunkach koza krajowa daje mleko i, co zatem idzie, wypełnia swą skromną rolę karmicielki najuboższej ludności i dziatwy.

Naogół biorąc, żywienie kóz nie jest łatwiejsze, niż żywienie inwentarza większego. Niektórzy jednak zbyt je upraszczają sobie i ograniczają się do puszczania kóz „samopas”, inaczej mówiąc, uważają, iż zwierzęta te same sobie „dają radę” dzięki wrodzonej umiejętności wyszukiwania pożywienia. Stąd pochodzi ogólnie znane przysłowie o kozie i starej miotle. Dlatego widzimy te zwierzęta, wałęsające się po ulicach miast i… niszczące skromną roślinność tychże. Jest to największe zło, z którem walczyć należy przedewszystkiem drogą rozpowszechniania wiadomości o racjonalnem żywieniu kóz, co w rezultacie zwiększy ich wydajność i podniesie wartość w oczach przeciętnego obywatela. Koza nie jest wybredną co do paszy i zjada stosunkowo daleko więcej gatunków roślin, niż inne zwierzęta gospodarskie. Jednakże byłoby przesadnem twierdzić, iż kozę byle czem wyżywić można. Prawda, kozy jedzą chętnie różno bezwartościowe chwasty, ogryzają twardą korę drzew, zjadają staro gałgany, papier, tytoń i t. d., jednakże rzadko kiedy kozy zechcą jeść paszę stęchłą, lub też mokrą. Często się zdarza, iż nie dotkną się chleba (który bardzo lubią), gdy ten był nadgryziony przez człowieka, również nie podniosą z ziemi mokrej marchewki, która powalała się piaskiem i t. d. Kozy, zda się, przekładają nad wszystko liście i gałązki drzew i krzewów. To też tereny, przeznaczone na pastwiska dla kóz, bywają najczęściej ogołocone z drzew i krzaków, te bowiem w pierwszym, rzędzie padają ofiarą gustu koziego podniebienia. Co prawda, niektóre wysokomleczne rasy południa dość obojętnie odnoszą się do drzew (dzięki długoletniemu żywieniu alkierzowemu), jednak kraj nasz nie może się „poszczycić” podobnemi zwierzętami. Nasze kozy przechowały w całej pełni „brzydki” zwyczaj swych przodków; dlatego też o tem trzeba pamiętać i w zastosowaniu doń prowadzić chów tych zwierząt.

Czytaj też…
Żydowskie kozy