Bitwa o Kazimierz w Le Monde z 1863 r.

We francuskiej gazecie „Le Monde Illustre” z 11 kwietnia 1863 r. znajdujemy relacje z bitwy o Kazimierz Dolny, będące bądź notatkami sporządzonymi na podstawie listów, bądź też opisem korespondentów.
Materiał jest arcyciekawy, bo pochodzi z tamtego czasu – ma zatem wartość niezwykłą. Na razie udało nam się dotrzeć jedynie do dwóch fragmentów, ale dołożymy wszelkich starań, by ustalić czy w piśmie znajdują się inne materiały dot. Kazimierza i ew. artykuł uzupełnić o kolejne cytaty.
Czytelników prosimy o wyrozumiałość i cierpliwość przez wzgląd na unikalność źródła.

Zdobycie Kazimierza przez powstańców z prowincji Kaliskiej
„Ostatnie wiadomości z siedziby powstańców donoszą, że cały obwód Kaliski poderwał się do walki.
Powstańcy zorganizowali się i podzielili na uzbrojone grupy po to, by jak najbardziej przeszkodzić siłom rosyjskim.
15 kwietnia redakcja otrzymała list i rysunki powiadamiające nas o zdobyciu Kazimierza, miasta swego czasu niesłychanie rozwiniętego i prężnego, które dziś jest głównie obrazem ruin swojego starego zamku.
W mieście tym mimo wszystko nadal jeszcze istnieje handel zbożem. Kazimierz został założony przez Kazimierza Wielkiego, zamek – dziś w ruinie – był niegdyś zamkiem królewskim, a miasto w czasach swojej świetności – jednym z najbogatszych spichlerzy [Polski]. Samych spichlerzy widać jeszcze wiele wzdłuż koryta rzeki. Pozostały te, których nie zdołały kompletnie zniszczyć ani czas, ani pożary, ani okropieństwa wojny. To w Kazimierzu handlarze zbożem przybywający z zagranicy, zaopatrywali się w towar. Fakt ów w pewnym sensie tłumaczy bogactwa tego miasta.
Zdobycie Kazimierza przez powstańców jest bardzo istotne z powodu jego położenia nad brzegiem największej rzeki w Polsce. Zarówno Rosjanom, jak i Polakom, bardzo zależało na jego przejęciu.
Rysunki, które dotarły razem z listem pokazują wejście uzbrojonych grup polskich na plac, przy którym znajduje się Ratusz, w którym zabarykadowani są Rosjanie kierujący silny ogień w stronę wroga.”
[rys. nad tekstem]
*

„Najbardziej niezwykłe wydarzenia z batalii o Kazimierz opisane są przez generała Mileńskiego, komendanta korpusu powstańczego w prowincji Kaliskiej.
Za głównego bohatera uznaje się w nich jednego z naszych współobywateli, byłego podoficera de zuaves [żołnierz piechoty kolonialnej – przyp. tłum.] – Déodata Lejars, który znalazł się wśród polskich ochotników.
Oto kilka detali od naszego korespondenta na temat roli, jaką odegrał Léjars w batalii kazimierskiej – bitwie, podczas której dostał się w ręce Rosjan. Sczegóły te uzupelniają to, co publikowaliśmy wcześniej.
Powstańcy dostali właśnie kilka karabinów typu „Menier”, które od razu powierzono najlepszym strzelcom, wśród których znalazł się Déodat Lejars.
Od początku był on nastawiony na prowadzenie własnej, niezależnej akcji partyzanckiego strzelca. Dlatego wraz z innymi ochotnikami ulokował się w miejscu osłoniętym, umożliwiającym dobrą linię strzału. Zadaniem pozostałych uczestników było przekazywanie mu nabitej broni. Léjars ciągle strzelał, a karabin oddawał tylko po to, żeby dostać następny – nowo nabity. Zważmy, że Déodat Lejars znajdował się cały czas na linii ognia, w nieustannym zagrożeniu.
Odnosi ranę – postrzał w udo. Uraz okazuje się tak poważny, że z czasem trzeba będzie amputować nogę. Rosjanie znajdują Lejarsa leżącego w okopie i biorą go do niewoli. Następnego dnia zostaje on przedstawiony księciu Witgensteinowi – okupującemu w tym czasie Micorzyn. Książę daje mu słowo honoru że mimo ogromnych szkód, jakie Deodat wyrządził w jego szeregach podczas walki – jako więzień będzie traktowany należycie i z respektem.”(…)
Tutaj dostępny przez nas tekst się urywa…

*
Serdeczni dziękujemy Joannie Kossakowski za przetłumaczenie tekstu.