Roman Głowacki

Roman Glowacki

Może, gdyby wiedział jak to się skończy, to gdzieś by się schował? Albo uciekł? Ale nie, on jak co rano wstał i poszedł do matki na Przedmieście po mleko. Żonie w ciąży bardzo potrzebne; dziecko ma przyjść na świat z początkiem lata. Póki co jest listopad, do rozwiązania jeszcze dużo czasu, ale w niespokojnym wojennym czasie każdy dzień jest wyzwaniem. I zima przed nimi.

Marianna, żona Romana

Myślał o tym i o owym idąc ulicą Puławską, kiedy zatrzymało go parę osób. Ostrzegali: wracaj, kryj się, bo dziś w Kazimierzu będą łapać, wyciągać chłopów z domów. Uciekaj.

Nie, nie, on musiał po mleko dla żony.

żona z Tereską

Wrócił szczęśliwie, na podwórku stała Marianna i ich malutka córeczka. Podał żonie kankę z mlekiem, uśmiechnął się, gdy furtka załomotała i wpadli Niemcy.

Nazwisko! – wrzeszczeli.

– Głowacki Roman. Zapytali jeszcze raz, powtórzył. Chwycili go, wywlekli z podwórza. Ostatnie, co zobaczył, to kanka, która wypadła z ręki Mariannie.

Wywieźli go na Zamek w Lublinie, stamtąd ruszył pociąg do Oświęcimia. W transporcie jechał Roman, wraz z nim 57 innych, w większości aresztowanych w Krwawą Środę. 6 grudnia zarejestrowano ich w KL Auschwitz, oznaczono numerami od 80139 do 80196.

haftling KL Auschwitz

Teściowa zorganizowała pieniądze, próbowała wykupić ojca swoich wnuków, męża ciężarnej córki. Nie udało się. Zabrali go za działalność w Organizacji. Posyłały mu paczki, od niego przyszedł nawet jakiś list z obozu.

Tereska

Żona została z trzyletnią córeczką, w czerwcu urodził się Piotruś. Przed jego narodzinami z Auschwitz przysłali zawiadomienie, że więzień Glowacki Roman, nr. 80174 zmarł 29 kwietnia 1943 roku na serce. Piotruś nigdy nie widział taty. W trzyletniej główce Tereski zapisał się widok płaczącej mamy i mleko cieknące z przewróconej kanki.

córka Teresa
wnuczki – bliźniaczki
wnuczki – Ania i Grażynka

Serdecznie dziękujemy Paniom: Annie Wojtanowicz (z d. Pepłowskiej) i Grażynie Pepłowskiej za pomoc w przygotowaniu materiału.

Bożena Gałuszewska


Relacja ocalałych więźniów na temat wydarzeń po aresztowaniu:

Więźniów – ofiary Krwawej Środy dołączono do transportu do Auschwitz, formowanego 4 grudnia 1942 roku w więzieniu w zamku Lubelskim.

Po przyprowadzeniu więźniów do obozu macierzystego w Oświęcimiu, umieszczono ich w łaźni obozowej. Nad ranem do łaźni doprowadzono kolejny transport więźniów z Lublina.

Rano, ok. godziny szóstej rozpoczęto rejestrację więźniów z obu transportów. W pierwszych dniach stycznia 1943 roku większość więźniów została również sfotografowana. Więźniowie przywiezieni tym transportem reprezentowali różne warstwy społeczne i różne zawody – byli to zarówno przedstawiciele inteligencji, nauczyciele, oficerowie, lekarze, urzędnicy, brat zakonny, jak i robotnicy i chłopi.

Transport z 6 grudnia 42 r. – tego dnia zarejestrowano w Auschwitz 58 więźniów przywiezionych z Lublina.

Zostali oni 4 grudnia 1942 roku późnym wieczorem wyprowadzeni z cel na podwórze więzienne, podzieleni na grupy i po sprawdzeniu nazwisk oraz parokrotnym przeliczeniu, załadowani do podstawionych samochodów ciężarowych. Pod eskortą żandarmów przewieziono ich na bocznicę dworca kolejowego, gdzie większość załadowano do wagonu towarowego, a pozostałych, o najmniej 15, do wagonu osobowego – więźniarki, specjalnie przystosowanego do wożenia więźniów. Przed wejściem do tego wagonu eskorta powiązała ich za ręce po dwóch. Okna w przedziale były zmniejszone do wielkości okien w wagonach bydlęcych. Drzwi przedziału były zamknięte na klucz, a po korytarzu chodzili uzbrojeni strażnicy. Pociąg ruszył w kierunku Warszawy. Więźniowie nadal nie wiedzieli, dokąd jadą, mieli jeszcze ciągle nadzieję, że czekają ich roboty przymusowe w Niemczech. Jednak na Dworcu Zachodnim pociąg skierował się na Koluszki. Jechał przez Piotrków Tryb, Częstochowę. Prawdopodobnie wybrano dłuższą drogę, gdyż krótsza przez Dębicę była niebezpieczna z powodu skutecznie działającej na tych terenach partyzantki.

Na oświęcimski dworzec pociąg dotarł nad ranem 6 grudnia.

Edward Doraczyński z Kazimierza wspomina:

„Ok. godziny 4 nad ranem pociąg zatrzymał się na niewielkiej stacji i stał dłużej niż na innych. Zaciekawieni, co to może być za staja, podsadziliśmy jednego z naszych do zakratowanego okienka pod sufitem wagonu (…) Zobaczył stojącego kolejarza, więc pyta, co to za stacja; w odpowiedzi usłyszeliśmy Auschwitz, ktoś powtórzył – Oświęcim. Wszyscy dostaliśmy jakiegoś bolesnego skurczu. Ja na wolności nigdy dotąd nie słyszałem nazwy Auschwitz, natomiast Oświęcim kojarzyłem z piekłem na ziemi. Nocną ciszę i naszą zadumę przerwała raptownie straszliwa wrzawa, klątwy i ujadanie psów. To esesmani z naszego konwoju dopuścili na nas taki szturm. Otwierali drzwi naszych przedziałów, świecili latarkami w oczy i kolbami karabinów przyśpieszali do opuszczania wagonu – krzycząc raus, raus, los, szneller. Po opuszczeniu wagonu, wzdłuż całego składu pociągu czekał na nas kordon uzbrojonych esesmanów z obozu oświęcimskiego. I nas przyjęli z iście bestialskim terrorem. Na głowy posypały się razy bykowców i kolb karabinowych. Psy szarpały nasze ubrania, schodząc z wysokich stopni wagonu przewracaliśmy się. Przypomnę, że przez cały czas powiązani byliśmy specjalnymi linkami, które zastępowały kajdany. Więzień, który się przewrócił, w dwójnasób dostawał, a kopniakami esesmani pomagali mu wstać. Gdy już nas ustawili czwórkami, ruszyliśmy w stronę obozu.”

Po przekroczeniu bramy macierzystego obozu i po kolejnym przeliczeniu zaprowadzono wszystkich do łaźni, gdzie stłoczeni już byli więźniowie przybyli przed północą, wcześniejszym transportem lubelskim.

Około godziny szóstej wypędzono więźniów przed budynek łaźni i ustawiono w szeregu. Głodni i niewyspani, w deszczu i śniegu czekali na czynności związane z przyjęciem do obozu. Na czas kwarantanny część transportu umieszczono w bloku ósmym, część w bloku jedenastym na piętrze. Po dwutygodniowej kwarantannie więźniów z bloku jedenastego przeniesiono do obozu męskiego w Birkenau do baraku nr. 11.

Większość spośród przywiezionych omawianym transportem, jeżeli nie wszyscy, to mieszkańcy Powiśla (głównie obszaru od Puław po Kazimierz Dolny i okolice), ofiary Krwawej Środy.

w: [Księga Pamięci]