O „Ludzie Godlbożyc”
Artykuł z „The Jerusalem Post”
Shimen Szifris był jednym z 11 dzieci. Cała rodzina mieszkała w Godlbożycach, fabularyzowanym sztetlu w Polsce. Podczas I wojny światowej jego ojciec został powieszony przez Kozaków, gdy w tym samym czasie matka rodziła dziesiąte dziecko. Kiedy później Henełe dowiedziała się, co spotkało jej męża, „przyjęła to nieszczęście niemal obojętnie. Nic nie powiedziała; nie płakała, nie lamentowała, nie rwała włosów z głowy. Zaczęła się tylko więcej modlić, suchym głosem recytując swoje kobiece modlitwy”. Pewnego dnia, kiedy nikogo nie było w domu, matka Shimena, Henełe, popełniła samobójstwo – rzuciła się z balkonu w ich domu. Noworodek został oddany chłopce ze wsi, a pozostałe dzieci rozdzielono między bliskich i dalekich krewnych. Shimena i jego brat Nosna przyjęła ciotka Mitshe, siostra matki. Shimen jest jedną z wielu postaci, które zamieszkują w „The People of Godlbozhits”. Losy bohaterów opisane są w ponad 500-stronicowym tomie, przetłumaczonym z jidysz przez Jordana Finkina.
Autorem oryginalnego, 600 – stronicowego tekstu jest Leyb Rashkin ( właść. Shoel Fridman (1903/4-1939). Książka ukazała się w Warszawie w 1936 roku i zdobyła nagrodę literacką polskiego żydowskiego PEN Clubu. Rashkin – Fridman został zamordowany na początku Holokaustu, w 1939 roku. Powieść nie ma jednej zwartej fabuły, jest raczej serią przeplatających się anegdot o barwnych osobowościach żydowskich, zamieszkujących Godbożyce w okresie po I wojnie światowej, gdzieś w latach 20. XX wieku. Shimen, inteligentny młodzieniec i pozorny główny bohater, zostaje księgowym w banku spółdzielczym. Wychowywany przez krewnych, przeszedł drogę od religijnego środowiska do świeckiego wykształcenia, był narażony na społeczne i polityczne zawirowania tamtych czasów (co jest głównym tematem powieści), przeżywając w międzyczasie kilka romansów. Jednak w „The People of Godlbozhits” jest tak wiele innych postaci, że Shimen znika z kilku stron, a w zamian narrację przejmuje szereg kolejnych interesujących osób – Isadore, farmaceuta, który prawie przeszedł na chrześcijaństwo; Mojsze Sofer, nauczyciel; Yoyne Roytmen (…); Chaykl, „zjadacz niekoszernych potraw, który kiedyś jadał kiszke w polskich gospodach” oraz jeniec wojenny, Oyzer Fisher.
Zdaniem autora wstępu do angielskiego przekładu, Davida Rechtera z Uniwersytetu Oksfordzkiego, Godlbożyce wzorowane są na rodzinnym mieście Rashkina, Kazimierzu Dolnym (jid. Kuzmir). W opowieści pojawiają się prawdziwe wydarzenia, jak m.in. natarcie wojsk austriackich okupujących miasto od połowy 1915 r. do końca I wojny światowej w 1918 r., kiedy to „Rosjanie wypędzają z Kazimierza Żydów, a lud mówi o Kozakach, powieszeniach i pogromach”.
„Lud Godlbożan” to literacka wizyta w polskim sztetlu w okresie międzywojennym. Podczas gdy trauma II Wojny Światowej przyćmiła później traumę I Wojny, to tutaj mamy do czynienia z echem tragedii właśnie Wielkiej Wojny, która do głębi wstrząsnęła żydowską społecznością, a skutki jej były wtedy wciąż dotkliwie odczuwalne. Akcja rozgrywa się w czasie, gdy zmieniało się żydowskie życie, gdy coraz mniej Żydów trwało przy swojej tradycji i kiedy narastały napięcia między klasami społecznymi. Narracja skupia się w dużej mierze na konfliktach między rozmaitymi grupami Żydów – burżuazja i proletariusze, pracodawcy i robotnicy, na rysującej się wyraźna różnicy między tymi, którzy mają, a tymi, którzy nie mają. Relacje między postaciami są często pełne złośliwości i sarkazmu, a Żydzi mogą być dla siebie nawzajem równie podli, jak podli wobec nich są godlbożyccy chrześcijanie.
Ta historia jest jak spacer ulicą dawno nieistniejącego sztetla, jak „podsłuchiwanie” mieszkańców, które niesie wiedzę o ich relacjach, problemach i zmaganiach, radościach i ogromem smutku, przepływającym przez ten burzliwy okres historii.
Lejb Raszkin był kierownikiem banku spółdzielczego, zarządzał też kilkoma sklepami z artykułami żelaznymi, a poza tym… pisał. Tragiczna śmierć w wieku 35 lub 36 lat zakończyła jego karierę literacką, nigdy więc się nie dowiemy, co jeszcze mógłby napisać, gdyby przeżył.
Biorąc pod uwagę wszystko, co zostało utracone w czasie II Wojny Światowej, cudem samym w sobie jest fakt, że „Godlbożyce” przeżyły. Niezwykłe jest również i to, że 70 lat później powieść została przełożona na angielski przez utalentowanego i sumiennego tłumacza, Jordana Finkina.
Jest to spuścizna pozostawiona przez Rashkina i choćby z tego powodu warto ją przeczytać. Trzeba jednak mieć na uwadze, że książka jest długa i czasami może być nużąca, fabuła może mylić i wymagać powrotu do wcześniejszych rozdziałów, aby się połapać kto jest kim.
Niemniej jednak dla każdego, kto interesuje się historią, a w szczególności życiem Żydów w Europie między dwiema wojnami światowymi, książka jest ważną pozycją na liście źródeł, a jej przeczytanie – wartościowym doświadczeniem.
artykuł z: Snapshot of a shtetl – The Jerusalem Post (jpost.com)
oprac. Bożena Gałuszewska