Nasze zdrojowiska i uzdrowiska
czem są i czemby być mogły

Gubernia lubelska, poszczycić się może pięknemi miejscowościami do szeregu których zaliczyć należy i Kazimierz Dolny. Jest to osada, jakby sierpem od trzech stron ujęta wyniosłemi, wzgórzestemi krawędziami wyżyny lubelskiej, od czwartej zaś oblana spokojnie tu płynącą Wisłą.


Kazimierz odległy jest od Warszawy 132 w. od Lublina 36 w. i od Nowo-Aleksandrji 12 w. Z tą miejscowością łączy go droga bita, malowniczo wijąca się brzegiem Wisły śród licznych sadów owocowych, bujnie się rozwijających pod osłoną wyniosłej ściany wzgórz, tamujących północne i wschodnie wiatry, a żyzna gleba z gliny i osadów wiślanych sprzyja wegetacji i dobroci obficie się rodzących gruszek, jabłek i śliwek.

Cudny tu krajobraz tworzą z jednej strony góry, bujną roślinnością okryte, z drugiej płynąca tuż pod miastem wspaniała matka rzek naszych. W pośrodku miasto wznosi się tarasowo, – dołem, po nad Wisłą, z pomiędzy drzew wyglądają mury kamienic i opuszczone już starych śpichlerzy zwaliska, nad któremi panują wysokie dachy kościołów; wyżej zaś nad niemi piętrzy się w malowniczych ruinach zamek, a nad tym jeszcze, na najwyższym szczycie góry, samotna okrągła strażnica, dopełnia całości uroczego obrazu.

Widok Kazimierza Dolnego

Napróżno jednak sililibyśmy się dać dokładny opis tego miejsca, tem więcej że najdokładniejszy nawet rysunek nie zdoła schwycić całości piękna okolicy, na którą potrzeba umieć patrzeć, by ją ocenić i umiłować.

Samo nazwisko miasta wskazuje, że jednemu z Kazimierzów winno założenie swoje. Historja przypisuje je Kazimierzowi Wielkiemu, miejscowe, podania zaś podnoszą dawność miasta o dwa wieki wyżej, aż do panowania Kazimierza Sprawiedliwego. Akta kościelne miejscowe głoszę, że jeszcze Bolesław Chrobry posadą tutejszą, wówczas Wietrzną Górą zwaną, wraz z innemi w okolicy nadał w r. 1008 benedyktynom na Łysej Górze. Król Kazimierz, upatrując w tej miejscowości tak blisko Wisły położonej, wielkie dla handlu dogodności, nabył ją od zakonnic i założył tu miasto.

Myśl wielkiego założyciela wspierali gorliwie następni królowie, obdarzając miasto licznemi i korzystnemi przywilejami, w skutek których rychło wzrosło ono w zamożność, ludność i bogactwo, a pod względem handlowym stanęło w liczbie pierwszych miast w Królestwie, tak dalece, że zagraniczni nawet kupcy przybywali tu i osiadali. Panowanie Zygmunta III i Władysława IV było najświetniejszą dla niego epoką.

W tej to bowiem epoce wzniesiony został most, łączący Kazimierz z lewym brzegiem Wisły z którego tenuta dzierżawna wpływała do kasy miejskiej. Znamienicie to wpłynęło na miejscowy dobrobyt, który tem więcej się wzmagał, że Władysław IV nadał mieszczanom przywilej urządzania składów towarów, spławianych Wisłą, oraz że wzniósł tu komorę celną.

W tych dogodnych warunkach rozwijał się Kazimierz pod opieką monarszą; budował liczne spichrze przepełnione złotodajną pszenicą; ruch zaś handlowy był tak znaczny, że niektórzy z tutejszych mieszczan z ogromnego bogactwa w całym kraju słynęli. Na tem się też kończy pomyślna jego dola. Wojny szwedzkie i upadek materjalny kraju tak silnie dotknęły Kazimierz, że wszelkie późniejsze przywileje i opieka następnych monarchów już go do dawnej świetności nie powróciły.

Dwukrotna klęska spowodowana najazdem nieprzyjaciela, prócz tego w r. 1705 morowa zaraza przy ciągiem zmniejszaniu się ludności chrześcjańskiej, a napływie natomiast starozakonnej, wywołały szybki Kazimierza upadek. Przy tem Wisła zmieniając łożysko, oddaliła się od wybudowanych spichrzy, piaszczystą tylko po sobie zostawiając płaszczyznę. Upadł więc zupełnie handel zbożowy, który miasto jedynie ożywiał, a to nawet, co jeszcze z niego pozostało, obróciło się na Nowo-Aleksandrję, znajdując większą, w pobudowanych do tego miejsca, drogach bitych dogodność.

Dla miłośników starożytności Kazimierz stanowi skarbnicę zabytków archeologicznych i architektonicznych, pośród których wybitne stanowisko zajmują szczątki zamku Kazimierza W.

Kościół parafjalny w Kazimierzu

O całości i pierwotnym kształcie tej budowli trudno dziś powziąć wyobrażenie, lubo znaczne z niego sterczą jeszcze zwaliska. Najlepiej zachowała się strażnica wznosząca się na najwyższym punkcie nad szeregiem wzgórz panującym. Jest to wieża okrągła, opatrzona w niewielkie otwory, w różnych nieregularnych odstępach. Ponieważ z natury przeznaczenia swego pierwsze napady nieprzyjaciela wytrzymać musiała, mury jej były silne i żadnego u dołu wejścia nie miały, tak dalece, że po drabinie trzeba się było na jej pierwsze piętro dostawać.

Mury tej strażnicy, zapuszczając się głęboko w ziemię, otaczają loch, do którego główniejszych spuszczano złoczyńców. W tym lochu wedle podania, Maciej Borkowicz wojewoda poznański, za publiczne rozboje i nadużycie królewskiego zaufania na głodową śmierć za panowania Kazimierza W. skazany, i z wiązką tylko siana zamknięty został. Wszakże wedle innej tradycji, zdarzenie to stać się miało w zamku olsztyńskim. Zamek przetrwał w całości aż do pierwszej wojny szwedzkiej, pewnie w ciągu tego czasu niejednokrotnie poprawiany; lecz zaznawszy razem z miastem w r. 1657 niepomiernej klęski, przy obojętności starostów, coraz bardziej upadać zaczął. August II, rozpoczął jego naprawę lecz go w tymże samym roku szwedzi powtórnie zdobyli i zburzyli. Została więc tylko ruina do niczego nieprzydatna wielce jednak podnosząca malowniczość okolicy.

Oprócz zamku, godne są widzenia trzy kamienice w obrębie miasta zbudowane, które, lubo znacznie od tamtego późniejsze, służą jednał za dowód wielkiej niegdyś zamożności tutejszych mieszkańców, a zarazem ich zamiłowania w budownictwie.

Dwie z tych kamienic stoją w rynku, trzecia zaś przy ulicy Senatorskiej. Na jednej z nich wystawiony jest w ozdobnych ramach św. Mikołaj, na drugiej bez żadnego obramowania olbrzymi św. Krzysztof. Ściany aż po pierwszy gzyms wyrabiane są w pilastry, w od stępach zaś pomiędzy niemi, płaskorzeźby świętych, medaliony i rozmaite godła. Kamienica przy ulicy Senatorskiej przedstawia wzór budownictwa w stylu odrodzenia i pochodzić może z końca XVI w. Na kamienicy ze św. Mikołajem wyrobiony jest rok 1625, była ona podówczas własnością możnego Mikołaja Przybyły rajcy kazimierskiego, tego samego który fundował kościół farny i dla księży reformatów. W mieście znajdują się trzy kościoły. Ustanowienie parafii tutejszej odnoszą dzieje do XI wieku i kościół pierwotny był drewniany. Późniejszy murowany wniósł, niewiadomo kiedy, Wojciech ze Żnina Placentinus proboszcz miejscowy, dziś istniejący zaś stanął w r. 1610, wybudowany z kamienia wapiennego, a lubo wysokością ścian i ostrością dachu przypomina gotyk, wszystkie jednak ozdoby jego wykonane są w stylu odrodzenia. Z zabytków, najciekawszą jest drewniana statua Matki Boskiej. Osobliwszym jest także wiszący na środku kościoła świecznik w kształcie jeleniej głowy ale ten zdaje się być działem bardzo niedawnych czasów, zwłaszcza że na wierzchołku swoim ma umieszczonego austriackiego orła. Inne dwa kościoły nic szczególnego nie przedstawiają; data założenia jednego przypada na 1620 r., a drugiego na 1671 r.

Stary spichlerz w Kazimierzu

Mimo pięknego i dogodnego położenia, przecudnej okolicy i miejsc godnych zwiedzenia jak Nowa-Aleksandrja, Bochotnica, dolina Trypy, Nałęczów i Lublin, Kazimierz jest obecnie ubogą, i nieludną osadą; nadaje się bardziej do chwilowego pobytu, niż na dłuższe zamieszkanie. Cena lokalów bardzo niska, za 40 – 50 rs. można mieć na lato mieszkanie, lecz brak wszelkich wygód, mimo tak wspaniałego położenia i dobrych klimatycznych warunków, nie zachęca zupełnie do szukania tu schroniska w czasie letnich upałów. A jednak Kazimierz to jedna z podatniejszych miejscowości w kraju do założenia stacji klimatycznej, a przynajmniej letniej siedziby.

Z Warszawy jedzie się koleją nadwiślańską do Nowo-Aleksandrji płacąc za I kl. 5,30, II kl. 3,22 i III kl. 1,63, zkąd końmi do miejsca 10 wiorst bryczką od 1 – 2. rs.

Dr. A. Pajewski.

Wędrowiec, nr 34, Warszawa, 10 (22) 1891 r.