Namiot rozrywkowy

cyrk wędrowny, lata 30-te

Stare już jesteśmy – ja i siostra, nie przyglądamy się nowym rozrywkom, ale jak śmy zobaczyły, że nad Wisłą, przy szkole stawiają jakiś taki namiot, to nam się przypomniało, że przed wojną też nad Wisłą stawiali namiot dla rozrywek.

stawianie namiotu kinowego DWÓCH BRZEGÓW, 2010 r

Teraz to nie wiemy co to jest, pewnie coś nowoczesnego, to my już tego nie rozumiemy, ale wtedy to był cyrk. Oj boziu, jak to jest, że Pan Bóg tak pomału wszystko człowiekowi zabiera, pamięć wyrywa po kawałku… teraz to my już pamiętamy byle co i tak chaotycznie mówimy… Aż trudno nas zrozumieć… Byłyśmy wtenczas małymi dziewczynami, to latałyśmy jak zwariowane, wszędzie nas było pełno. Skradałyśmy się nad Wisłą w pobliże tego cyrku, ale nic nie było widać więcej, tylko ten namiot i dużo ludzi, jakieś pomalowane panie, chyba były jakieś zwierzęta. Byłyśmy ciekawe, wróciłyśmy do domu, mówimy „mamusiu, mamusiu, niech mamusia nam powie, co to tam będzie?” A ona nas tylko tak o – trzepnęła po głowach, „dziecinki, skąd ja tam wiem?” Chciałyśmy same się jakoś dowiedzieć, ale nas stamtąd gonili. Nic nie pozwalali oglądać, to nam było bardzo przykro. A teraz stare jesteśmy i też się pewnie nie dowiemy co to będzie w tym nowym cyrku, też nas pogonią, bo po co komu się mają takie staruchy kręcić? Zresztą, my już jesteśmy ślepaki, ja na jedno oko widzę tylko mgłę, jaki to z nas pożytek…? Wszystko się zmienia, tylko nie to, że każdemu Pan Bóg pamięć zabiera. Oj, boziu…