Miasteczko
Szalom Asz

Chaim

(fragmenty)

(…) Sam, samiuteńki, stoi domek w dolinie nad brzegiem Wisły, między dwoma wysokimi wzgórzami, które wybiegają daleko w świat. (…) W domku od lat mieszka rodzina. Żyje samotnie i utrzymuje stosunki jedynie z sąsiadką swoją, rzeką. Domek nazywa się teraz domem Chaima przewoźnika, a może za lat dwadzieścia nazywać się będzie domem Dawida przewoźnika. Tylko imię zmienia się z biegiem lat, sam zaś domek, rzeka i przezwisko „przewoźnik” pozostają te same.

Przewoźnik obecny, Chaim, ma lat pięćdziesiąt, jest wysoki i chudy. Ma pociągłą twarz, wydłużoną białą brodę i wysokie, bruzdami zorane czoło. Chaim jest dzieckiem wody, wzrósł nad wodą i kto wie, czy los w wodzie grobu mu nie przeznaczył. A jeśli nie w wodzie samej, to w jej pobliżu. A potem przyjdzie powódź, fala wydobędzie go z grobu i zabierze ze sobą do Gdańska, jak zabrała dziada i ojca jego… Ostatecznie nie wszystko to jedno, czy szczątki człowiecze połączą się z ziemią, czy też z wodą? Ziemia jest martwa, milczy i pozostaje zawsze w tym samym miejscu; woda płynie, śpieszy w świat, żyje przynajmniej…

Spokrewniony z wodą jest już Chaim od dawna: woda musi co roku pochłonąć człowieka, a jego Mojszełe od dawna z wodą się zespolił. Gdy przewoźnik w szabas po południu drzemie na wybrzeżu, a szum fali obija się o jego uszy, wówczas zdaje mu się, że to Mojszełe z kompanami swymi, falami, śpieszy, by go zbudzić.

W lecie wyłącznie woda daje Chaimowi utrzymanie. Przez cały tydzień stoi z łodzią swoją na wodzie, a żagiel jego zasłania obłokom ich odbicie w toni…

Szabas. Woda przestrzega żydowskich zwyczajów, święci szabas i dni świąteczne, spoczywa cicha, a fale całują się wzajemnie. Chaim siedzi z żoną przed drzwiami, on odmawia święte wersety, a ona czyta Cene urene, modlitewnik dla kobiet. Opowiadają falom o cudach bożych, a każda fala chwyta słówko, odmawia „Amen” i bieży w dal.