„Kazimierz Dolny” J. Czekierskiego
Marian Sokołowski

Z natury rzeczy śp. Józef Czekierski pisał tekst do swojej pracy, tak jasny, treściwy i rzeczowy jako niezbędne objaśnienie dla publikowanych zabytków, i to jedynie na podstawie drukowanej literatury. Badania źródeł piśmiennych i poszukiwania archiwalne nie były jego rzeczą. Mimo tego to, co nam dał, samo dla siebie wystarcza.

Po raz pierwszy mamy tutaj przed sobą plany i przekroje fary kazimierskiej z całą tak charakterystyczną i tak subtelnym artyzmem odrysowaną dekoracyą a następnie sławne kazimierskie domy, nie tylko z planami, ale odtworzonymi profilami fasad i tak niezwykłym z charakterem dachów i nareszcie śpichlerze z rzutami poziomymi i pomiarami o tyle, o ile się dały wykonać. Rysunki te, zdjęcia i pomiary wzbogacają jedną kartą więcej naszą historię sztuki i dają nam dokładniejsze wyobrażenie o naszym późnym renesansie. Tak, jak zawsze i wszędzie, nie tylko u nas ale i w innych krajach, ta pierwsza eksploracya, odnosząca się do pomników najważniejszych i najlepiej dochowanych, a w istocie rzeczy, mimo swego rozgłosu, tak mało znanych dotąd, nie wyklucza wcale dalszych badań. Po tem wstępnem żniwie nastąpić powinno pokłosie, które wydać można jeszcze tem samem miejscu bardzo interesujące rezultaty. Przyszła monografia Kazimierza Dolnego, a na którą bezwątpienia to tak świetne i pełne życia niegdyś ognisko, będące nędzną obecnie osadą, pod każdym względem zasługuje, oprzeć się będzie musiała przedewszystkiem na archiwalnych źródłach i nie zużytkowanych dotąd piśmiennych świadectwach. Martynowski w przypisku do drugiego wydania Balińskiego <Starożytnej Polski> wzmiankuje akta kościoła farnego, istniejące w Kazimierzu i wymienia rękopis w bibliotece głównej uniwersytetu warszawskiego p.n. <Opisy zabytków starożytności gub. Lubelskiej> z atlasem do tego należącym , gdzie na Tablicy 33-38 są pomieszczone rysunki odnośne do naszego miasta, i kto wie czy nie dające nam wyobrażenia, chociażby nawet najbardziej ogólnikowego, o zabytkach, które się nie dochowały, lub pozostawiły po sobie niepokaźne tylko ślady. Co więcej i co najważniejsza, na podstawie szerszych poszukiwań należy zdać sobie sprawę w tej przyszłej pracy z zakresu i doniosłości handlu kazimierskiego, uwydatnić stosunek jego do krajów sąsiednich i do dziejów naszej kultury. Aby zoryentować się w źródłach, przekonać, gdzie ich szukać należy, i dowiedzieć, czy na monografię taką rachować można, redakcya Sprawozdań porozumiała się z p. Romanem Plenkiewiczem w Warszawie, znakomitym biografem Jana Kochanowskiego, który zna dobrze Kazimierz Dolny i nieraz w swych pracach dowiódł, jak rozumie i odczuwa znaczenie tego wszystkiego, co nam pozostawiła przeszłość. Oto, co nam pisze p. Plenkiewicz w interesującym swym liście: „Kazimierz był miastem jedynem w dawnej Polsce i ma wyjątkowe znaczenie. Nerwem jego życia był handel zbożowy i dopóki ta strona jego działalności wyjaśnioną nie zostanie, nie ma się co zabierać do kreślenia jego historyi. Tymczasem na miejscu materyału do tego brak zupełny. Księgi ziemskie i miejskie, w których bez wątpienia znalazłoby się niemało sądowych wyroków w sprawach między dostawcami a kupcami zboża, jak równie pomiędzy tymi ostatnimi a szyprami, wywiezione zostały do Wilna. Ile razy w Kazimierzu miesiące wakacyjne spędzałem, zawsze na widok tego szeregu śpichlerzów, szarzejących na tle sadów – stawał mi na oczach obraz sądów burmistrzowskich, tak malowniczo przez Acernusa w <Worku Judaszowym> skreślony, gdzie to o ważne sumy rozpierali się <Norymberczanie, Lubeczanie, Gdańszczanie, a inni w aktach zeznania ich zapisywali.> Sądzę, że niejeden z takich aktów cośby powiedział. Jestem pewny, że i archiwa gdańskie odsłonićby mogły niejedno z tajemnic handlu kazimierskiego, a i archiwa biskupów krakowskich, Tarnowskich i Zamoyskich dodaćby mogły niejedno. Dotąd istnieje tu ulica Senatorska, a przy niej stoją domy, które według tradycyi, miały do tych możnowładców należeć. Panowie ci, rozumie się, w nich nie mieszkali, ale były one rezynecyą ich komisarzów, którzy nad ładowaniem zboża ze śpichrzów na szkuty czuwali i prowadzili rachunki. Tak samo, na jednym z ozdobnych domów, stojących przy rynku kazimierskim, widnieje herb Odrowąż. Był to więc także dom pański. Ale co jeszcze ciekawsze, oto pomiędzy śpichlerzami, od klasztoru idącemi w górę rzeki, ukazują dom, wzniesiony na piętro i jeszcze dachem zbutwiałym pokryty, a który nosi nazwę domu konsula angielskiego. Gdyby to dało się sprawdzić, mielibyśmy dowód, że Kazimierz, przynajmniej od XVI w włącznie, pod względem handlowym, bez przesady miał europejskie znaczenie. Właśnie, gdy kreśliłem te słowa, przyszedł do mnie prof. Król, który jako historyk kształcił się pod ś.p. Pawińskim i w Archiwum głównem warszawskiem pod jego kierunkiem pracował i oświadczył, że i on zajmuje się oddawna historyą miasta Kazimierza, ale że ją przerwać był zmuszony, gdy Archiwum lubelskie wywieziono do Wilna. Nadmienił tylko, że przeprowadził korespondencyę z tamtejszym archiwaryuszem, zapytując o zawartość ksiąg, oddanych jego pieczy. Otóż ten oświadczył, że według sumaryusza w 44 księgach znajdują się sprawy dotyczące Kazimierza. Może tu więc plon był nader obfity. Nadto prof. Król oświadczył mi, że udało mu się wydobyć z archiwum gminnego kilka cennych dokumentów, a między innemi zatwierdzenie przywilejów miasta przez Kazimierza Jagiellończyka i list Ossolińskiego, starosty kazimierskiego, do mieszczan, zapraszający ich na chrzest syna na zamek. Był on szczęśliwszy odemnie, trafił bowiem na wójta, rozumnego człowieka, p. Ulanowskiego, który mu skrzynkę z aktami otworzył i czerpać z niej ad libitum pozwolił, mnie zaś wójt w sukmanie, gdyż o lat kilka później do Kazimierza zajechałem, odprawił z niczem, mówiąc opryskliwie, ze to papiery rządowe, które tylko urzędnicy oglądać mogą, a nie pierwsi lepsi letnicy. Jedyna zdobycz, jaką z Kazimierza wyniosłem, to opis cudów, odnoszących się do obrazu Zwiastowania, na którym i Kochanowscy ze Scyny wota swe zawieszali”. Tyle p. Plenkiewicz. Mamy nadzieję, że prof. Król będzie w możności dostania się do wileńskich źródeł i że da nam wkrótce monografię handlu Kazimierza Dolnego i historyi tego miasta, a wtedy piękne architektoniczne zabytki, opracowane przez ś.p. Czekierskiego, staną się dla nas tem zrozumialsze i nabiorą życia.

Maryan Sokołowski