Józef Brandt
Fotografie z pracowni malarza

Fara

Często autorstwo tej serii zdjęć przypisuje się Józefowi Brandtowi, co niekoniecznie jest prawdą, a w każdym razie nie potwierdza tego żadne źródło. Na pewno fotografie powstały z jego inicjatywy i są fragmentem kolekcji stworzonej przez artystę na własny użytek. W obszernym zbiorze znajdujemy również XIX-wieczny Kazimierz, jakże inny niż Kazimierz XXI wieku.

Kamienice Przybyłów

Dla Józefa Brandta, podobnie jak dla wielu współczesnych mu malarzy, fotograficzne medium było swoistym szkicownikiem i narzędziem do gromadzenia materiału. Narzędzie to z lubością wykorzystywał on potem w swojej pracy malarskiej i spełniało ono doniosłą rolę: zdjęcia służyły za wzory, podpory pamięci i inspirację w procesie powstawania obrazów.

Domy w południowo-wschodnim narożniku Rynku

Brandt często zlecał ich wykonywanie zawodowym fotografom, np. Józefowi Grodzickiemu z Radomia, sam bowiem – zniechęcony nieudanymi próbami – porzucił aparat. Rozczarowującą próbę mierzenia się z (zyskującym wtedy coraz większą popularność) aparatem migawkowym, wspomina uczeń i przyjaciel Brandta, Apoloniusz Kędzierski: Podczas jednego z organizowanych przez Brandta plenerów malarskich w podradomskim Orońsku, artysta fotografował kłusującego na lonży konia. Zaraz potem wszyscy plenerowicze zeszli do piwnicy, by wywołać dopiero co wykonane zdjęcia. Po kilku godzinach stało się jasne, że na kliszach nie ma nic… Któryś z młodych kolegów zapytał Brandta, czy aby na pewno przesuwał kasety w aparacie. Nie przesuwał. I odtąd aparat bezużytecznie leżał w piwnicy, a artysta zarzucił dalsze praktykowanie.

Stary zajazd przy narożniku Rynku i ulicy Nadwiślańskiej, w głębi ruiny dzwonnicy spalonej w 1866 r.

Nie wiadomo kiedy Józef Brandt bawił w Kazimierzu, to jednak że tu bywał, jest wysoce prawdopodobne, gdyż co roku letnie miesiące spędzał w rodzinnym majątku pod Radomiem, nie tak przecież odległym od Kazimierza.

Spichrz „Pod Bożą Męką” na końcu Krakowskiego Przedmieścia (jego ruiny rozebrano w 1881 r.)

Dziś zdjęcia z kolekcji Józefa Brandta nie są tym samym, czym były w zamyśle i intencji artysty. Mają inny, szczególny charakter – są dziełami samymi w sobie i są też dokumentami przeszłości Kazimierza. W 1888 roku niemiecki krytyk sztuki, Friedrich Pecht, zarzucał polskim malarzom z monachijskiej kolonii artystycznej posiłkowanie się fotografią jako szkicem. Uważał, że to nadaje ich obrazom „nienaturalną zewnętrzną prawdę”. Tę realność uznawano wtedy za „przedstawiania banalnej rzeczywistości”, tymczasem z dzisiejszej perspektywy takie ujęcie jest bezwzględną wartością i trybikiem w wehikule czasu.

Rynek – widok od strony Fary