Gontal
O ile zdarza się, że o Basi jeszcze ktoś tam mówi „Walencikowa”, to na Ryśka Walencika wszyscy mówią Gontal.
Basia i Rysiek mieli sklep. Sklep Gontal, a Gontal był zjawiskiem. Wszystko, co było w pobliżu to był Gontal, nawet do fryzjera chodziło się do Gontala, choć zakład jest tylko drzwi w drzwi. A jak ktoś pytał którędy na busa, to się tłumaczyło, że trzeba skręcić koło Gontala.
Sklep był składem rzeczy podręcznych, czyli tego wszystkiego, co w każdym domu leży w specjalnej szufladzie albo w koszyku na lodówce: żarówka, kawałek sznurka, odświeżacz powietrza, dwa gwoździe i siatka. Z grubsza tak to właśnie wyglądało w tym sklepie, tyle że więcej: i nasiona, i ziemia, i czajnik, i łyżka wazowa i gniazdko elektryczne. Między przedłużaczami leżały gwoździe i nożyczki albo stały lampki nocne. Pułapki na szczury i pachnące mydełka, środek odstraszający komary oraz kostki do wc. Dziś moja Mama mówi „nie mogę umyć okien, bo u Basi Gontalowej zamykają i nie ma płynu do szyb”. Nie ma gdzie kupić kadzidełek sabio blanko i to już dla niektórych jest problem natury metafizyczno-egzystencjalnej, na przykład dla mnie.
Handel w Kazimierzu od jakiegoś czasu przypomina zapasy karła z gigantem: mali się kurczą i przepadają. Nie ma jak stawić temu czoła, bo koszty, bo ceny, bo okoliczności. Chodzi o ekonomię, o rachunek zysków i strat, to oczywiste, ale ta matematyka przekłada się na bytowanie miasta, na ludzi, na uwarunkowania społeczne. Taki Gontal: istniał jako oczywista cząstka w kazimierskim krwiobiegu, to był nie tylko sklep, to byli ludzie, nazwa, punkt orientacyjny w przestrzeni, hasło. Historia. A teraz Pani Zosia, która co piątek ciągnie z targu torbę na kółkach, „bo już nie te lata, Bożeniu, żeby dźwigać”, pyta „gdzie tera co kupić, bo do Puław przecież nie ma jak”. Chłopakom na dachu braknie paru papiaków, to się umawiają na przyszły tydzień, bo Gontala nie ma, a po cztery gwoździe nie skoczą specjalnie do marketu, więc zalecą przy okazji po niedzieli. I tak się ciągnie, niby nic, niby głupoty, a w praktyce problem.
Jedno jest pewne: szyldu nie będzie i sklepu nie będzie, ale wiadomo, że nadal gdy ktoś spyta którędy na busa, to mu się powie, że trzeba skręcić w prawo koło Gontala.