Ballada Rowerzysty
Jerzy Kuna

Ballada rowerzysty
czyli Ku przestrodze innych użytkowników dróg okolic Kazimierza Dolnego
dla miejscowych i obcych

Nie mam samochodu,
Ani też skuterka,
Chętnie więc dosiadam
Siodełka rowerka.
Kręćcie się kółeczka
Wij się dróżko, wij,
Bo jak wpadnę w poślizg
Polecę na ryj.
*
Na rogu Nadrzecznej
Pan policjant czeka
Z alkomatem w ręku,
By zatrzymać człeka.
Ja się nie obawiam,
Jeżdżę bez promili.
Szanuję przepisy,
Policjanci mili!
*
Kręcę pedałami,
Rower w dal pomyka,
Wziąłem ostry zakręt
Nad brzegiem strumyka.
Szczęścia miałem wiele,
Gdy mi wylazł kot!
Odskoczył do tyłu
I rozwalił płot.
*
Ulica Czerniawy
To raj kaskaderów!
Więcej samochodów
Niżeli rowerów.
Stłuczki, dachowania
To powszedni chleb!
Nim przekroczysz setkę,
P…. się w łeb.
*
Jechał Pan Bogaty,
BMW się chwalił,
Naprzeciw Kirkuta
W latarnię przywalił!
Kupi nowe auto,
On pieniądze ma,
A jak ich zabraknie
Mafia hojnie da!
*
Pędzą jak szaleni
Kaskaderzy młodzi,
Bo nadmierna prędkość
Nikomu nie szkodzi.
Nie ma ograniczeń,
Chociaż stoi znak,
Wylądujesz w rowie,
Z auta będzie wrak.
*
Gdy już się rozwalisz,
Ty biedny półgłówku,
Zarobi Parafia
Na twoim pochówku!
Z jezdni cię zeskrobią,
Na złom pójdzie wrak,
Jak masz pusto w głowie –
Skończysz kiedyś tak!
*
Ku przestrodze młodych
Rymy te pisałem
Choć nad kierownicą
Nie raz przeleciałem.
A jeszcze na koniec
Szczerze wam powiadam,
Że nigdy po piwku
Na rower nie siadam.
Korzystam z Pojazdu
Mądrze i statecznie,
By tam, dokąd zmierzam
Dojechać bezpiecznie.

Jerzy Kuna, zima 2009