Bajka z kazimierskiego podwórka

Gimnazjaliści w pierwszej klasie omawiają bajki. Prawią o morałach itp.
Jedno z ostatnich zadań domowych polegało na ułożeniu własnego, w miarę zabawnego i relatywnie pouczającego utworu.
Oto jeden z nich, autorstwa zaprzyjaźnionego ucznia:

Chwaliła się kura, że dużo jaj znosi.
Przyszedł do niej szczeniak i tak grzecznie prosi:
„Daj mi, miła kurko – skamle cicho szczenię –
Jedno małe jajko na sierści błyszczenie”.
Kura pióra stroszy nadchodząc od dwora:
„Przyjdźże drogie szczenię w czas bliżej wieczora.”
Słonko już się chowa, mówi psiak do kury:
„Obiecałaś jajko na piękność mej skóry…”
Kura dziobem kłapie i pazurem grzebie:
„Cieszę się, mój drogi, żeś przyszedł w potrzebie.
Chętnie ci pomogę, obietnica dana!
Przyjdź do mnie pod grzędę z samiutkiego rana.”
Rano wraz ze świtem psiak pod grzędą szczeka.
Kura dziób zwiesiła: „Ten mi znów tu czeka…”
„Dam ci chętnie jajko, powiedziałam przecie.
Przyjdź koło południa, moje drogie dziecię.”
Gdy w porze obiadu szczeniak znów zawitał,
Gniazdo puste widząc, już nawet nie pytał…
Wracał był do domu ze spuszczoną głową,
Z oddali gdzieś słysząc kurę z jej przemową:
Chwaliła się kaczkom, co szły na rozstaje,
Że dzionka każdego jajek dużo daje.
Szczeniak na to tylko pysk oblizał smętnie
Myśląc „Głupie kaczki, słuchają jej chętnie!”

Z tej to przypowiastki morał ten powstaje,
Że kto dużo gdacze – ten mało jaj daje!

jr