Bajka dla dzieci
Waldemar Siemiński

Dzieci myślały, że oglądają bajkę o żelaznym, dobrym czołgu wsadzonym przez czarodzieja razem z innymi bajkami do dwudziestocalowego kufra ze szklanym ekranem.

Myślały, że to opowieść zza sinej dali, zza niebieskiej, zjawiskowej poświaty ogarniającej wieczorem największy pokój w domu, w którym na stoliku ustawiono przeszklony kuferek.

Czołg z wymalowanym białym ptakiem na wieżyczce, zacza­rowany minami las, czterech jeźdźców na czołgu, i ich pies – dobry i sprytny Tarik. Poczciwy miś – Miś z okienka – wpychał dzieci miękką, opiekuńczą łapą do łóżeczek, ale one nie chciały zasnąć przed zakończeniem bajki.

Czołg walczył jak zwykle. Nagle jego pocisk wyleciał spośród drzew i przebijając szybę wpadł do pokoju. Mały Woj­tek zemdlał. Biały ptak zerwał się z wieży czołgu. Należał przecież do drapieżnych i znurkował na klatkę z papużką.

„Kaphande uphoch”, „Kaphande uphoch” wrzeszczała ogłupia­ła ze strachu papuga.

Niepowstrzymany czołg z gąsienicami wymazanymi kleistym osoczem sosen, oleandrów i pelargonii porwał dywan i toczył się do stołu zostawiając ślady na podłodze. Padła pod nim konsola – ozdoba mieszkania.

Mały Wojtek chciał się poderwać z łóżeczka, czepiał się mebli, ale drewno wyślizgiwało mu się ze spoconych rąk, bro­cząc żywicą. Przez czołgową przestrzelinę wyskoczył pies. Czy wyniesie Wojtka z parkietu walki albo sprowadzi pomoc?

Czołg zmienił kierunek i sunął wprost na chłopczyka. Pies może nie dobiec! Wojtek musi się zwinąć w kłębek i zmieścić się pomiędzy gąsienicami czołgu. Przylega do prześcieradła, wciska głowę najgłębiej jak może w materac. Nie widzi nic. Ciemność przed oczami…

Babcia strasznie z rana wymyślała. Prawie klęła. Po wie­czornej bajce w telewizorze wybuchło, lampa kineskopowa eks­plodowała.

Na podłodze pełno papuziego pierza, oleander w donicy połamany. Dywan w strzępach.

Wojtuś budzi się i wyciągając do góry rączki wykrzykuje „Kaphande uphoch”, „Kaphande uphoch”.

Babcia nie wie czy to czasem nie okrzyki porannej gimnastyki wnuczka. Nie chce być staromodną, chce się bawić, podejmuje więc i zbiera kolorowe pióra papug i patrzy jak wyglądają w jej siwych włosach w czarnym lustrze potrzaska­nego ekranu telewizora.