A przecież żal… Tadeusz Augustynek
Anna Sułkowska-Nowicka
Z Brulionu Kazimierskiego nr 2, jesień-zima 2001
W Wydawnictwie „Kuriera Lubelskiego” – „Kim kto jest w województwie lubelskim” Tadeusz Augustynek zajmuje bardzo pokaźne miejsce. Ze spisu realizacji architektonicznych wyłania się człowiek nietuzinkowy. Ruchliwy intelektualnie, z ogromną wiedzą i wyobraźnią, dynamiczny w działaniu, pracowity. Czas w którym działał nie znał pojęcia pracoholik, a pasuje ono do niego jak ulał. Swoją obecność zaznaczył w tak wielu miejscach w Polsce, że nie sposób ich wymienić. Jest to głównie region Warszawy i cała Polska południowa ze Śląskiem, od Kędzierzyna po Białystok.
Galicjanin z urodzenia i z ducha patriotycznego Tadeusz Augustynek dorastał w komforcie dostępu do kultury, w zamiłowaniu do rysowania i precyzji, które odziedziczył po dziadku. Chciał zostać malarzem. Ale wojna wybuchła w chwili, gdy właśnie miał rozpoczynać studia. Więc już w 1941 roku wybrał oręż, przecież należał do pokolenia Kolumbów! Innego wyboru sobie nie wyobrażał. Walczył w Legionie Śląskim, w zgrupowaniu ,,Huragan”, w samodzielnym baonie partyzanckim ,,Skała”. Wraz z druhami szedł na pomoc powstańczej Warszawie. Nie doszedł.
Studia rozpoczęte na krakowskiej ASP trzeba było przerwać na drugim roku. Majowe zamieszki w Krakowie w 1947 roku wywołane buntem przeciwko narzuconym porządkom ze wschodu zwróciły uwagę władzy przede wszystkim na tych, którzy niedawno zrzucili mundur. – Zmykaj chłopcze, nic tu po tobie, nie masz szans – powiedział Tadeuszowi jego dziekan. Wyjechał więc do Warszawy na wydział architektury politechniki. Stolica była przyjazna świeżo upieczonym architektom, potrzebowała ich bardzo wielu. Mógł więc pracować w Centralnym Biurze Projektowym i studiować. Tak kończył się pierwszy etap w życiu Tadeusza Augustynka. Bardzo ważny etap. Odznaczony dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Partyzanckim i Krzyżem Zasługi z Mieczami, pan podporucznik na oficjalną nominację do stopnia oficerskiego czekał do 2000 roku. Otrzymał ją od Wojska Polskiego. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski jest odznaczeniem otrzymanym ostatnio.
W Lublinie znalazł się pod koniec lat pięćdziesiątych. Pierwszy wpis w dowodzie pani Krystyny Augustynek pochodzi z roku 1961. W Lubelskiem też pracy nie brakowało. Zyskały na tym Puławy, w ich nowoczesnej zabudowie centrum znalazł się m.in. projekt hotelu Izabella. Według opracowań Tadeusza Augustynka zbudowano też osiedle mieszkaniowe dla puławskich Azotów. Zyskał Lublin: w spółce autorskiej z Tadeuszem Bobkiem zaprojektowali przebudowę Placu Litewskiego, przygotowali projekt rekonstrukcji zamojskiej Starówki. Realizacją Tadeusza Augustynka jest także wiele domów mieszkalnych w Lublinie oraz obiektów użyteczności publicznej.
Inne ważne dokonania Tadeusza Augustynka: projekty trzech elektrowni, projekt kościoła w Roju koło Żar, projekt adaptacji starej plebani w Biskupicach, dzwonnicy w Podkowie Leśnej, adaptacja oficyny dworskiej w Gardzienicach, badania archeologiczne zamku w Krupem, publikacje w pismach specjalistycznych.
W 1967 roku Augustynek poznał na uniwersytecie w Toruniu zasady konserwacji zabytków (powtórnie robił tę specjalizację w Politechnice Warszawskiej). Mogły się więc dokonać realizacje pamięci obywatelskiej najbliższe: rekonstrukcja dworku Kościuszków na Sławinku, attyka synagogi w Zamościu, zamek Rejów w Przecławiu, wieża ariańska w Wojciechowie, opisana przez Stefana Żeromskiego – dzięki swojej oryginalnej bryle – w powieści „Nawracanie Judasza”, kaplica zamkowa w Wąwolnicy, kaplica św. Trójcy w Lublinie.- Ratowałem kaplicę na Zamku w Lublinie, ale dwa lata temu, gdy ją oddawano, mojego nazwiska już zabrakło… – Przecież zawsze albo prawie zawsze chodzi o to, że sukces ma wielu ojców. Nieprawdaż? – pytam. Pan Tadeusz w odpowiedzi przytacza słowa jednego ze swoich profesorów na uczelni: nigdy nie pomniejszajcie cudzych osiągnięć. Chyba, że … nie macie swoich!
Zapuszczanie korzeni
W początku lat siedemdziesiątych Tadeusz Augustynek zjeżdża do Kazimierza, wtedy właśnie zapada decyzja o utrzymaniu zamku jako trwałej ruiny. Dla domu państwa Augustynków, dla rodziny nie jest to najlepszy okres. Dzieci rosną, dorastają, potrzebują troski pani Krystyny w Warszawie, zaś architekta, który by czuwał nad ogromem prac potrzebuje Kazimierz. Wtedy pan Tadeusz podejmuje decyzję o osiedlinach w Kazimierzu. Przenosi z Karczmisk starą drewnianą plebanię. – Była kryta słomą, miała cudowne proporcje – zachwyca się pan Tadeusz. – Deska po desce składaliśmy ją z ogromnym uporem – dodaje pani Krystyna. – Udało się nam odzyskać prawie osiemdziesiąt procent materiału. Osiedliny następują w 1976 roku. Dwa lata wcześniej pan Tadeusz postanowił zostać człowiekiem wolnego zawodu.
Po projekcie utrzymania zamku kazimierskiego jako trwałej ruiny architekt zajął się ogólnym zagospodarowaniem przestrzennym i turystycznym Kazimierza, odbudową spichlerza „Pod Żurawiem” przy ul. Puławskiej. Rozpoczął badania architektoniczno-konserwatorskie klasztoru i fary. Jego projektu jest również odbudowa dzwonnicy /dzisiaj mieści się tutaj salon wystawienniczy/, a ostatnio kamienicy Cezarego Sarzyńskiego. Pan Tadeusz zaznacza, że projektował tylko bryłę zewnętrzną tej kamienicy. Dziełem Augustynka dla wielu najpiękniejszym i najbardziej wzruszającym jest kirkut na Czerniawach. Pęknięty mur złożony z macew.
Na okres kazimierski, zwłaszcza na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przypadają świetne lata państwa Augustynków. – Rysowałem, projektowałem, cudownie wspominam okres kiedy malowałem z Władysławem Filipiakiem, wspaniałym artystą. Na kawę chodziło się do „Kolorowej” w domu Tyszkiewiczów, tam gdzie dzisiaj mieści się „Zielona Tawerna”. – A sylwestry w Kazimierzu – wzdycha pani Krystyna. – W SARPIE, jeden kostiumowy… Panie kłóciły się w garderobie o suknie i kotyliony. Był kulig. Co to za wspaniałe czasy… Czasy te ocenia w „Kamenie” /l982 rok/ profesor Zygmunt Mańkowski. Profesor pisze, że ludzie którzy przyjechali do Kazimierza „za chlebem” potrafili pokonać marazm w życiu kulturalno-społecznym stałych mieszkańców: „Ci przybysze, jak na przykład Tadeusz Augustynek, który postanowił prawie na stałe osiąść w Kazimierzu, pobudzili środowisko, zdynamizowali towarzystwa regionalne, zajęli się zabytkami”.
Rzeczywiście na „okres kazimierski” przypada największa aktywność społeczna Tadeusza Augustynka. Udział w Towarzystwie Opieki nad Zabytkami – również w funkcji prezesa, w Towarzystwie Przyjaciół Miasta Kazimierza Dolnego, w Stowarzyszeniu Konserwatorów Zabytków, w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki, w SARP. Jest to także czas realizacji marzeń. Ma pan Tadeusz wprawdzie wiele sukcesów malarskich za sobą – dwie wystawy w 1967 i 1969 r. w Kazimierzu oraz inne indywidualne i zbiorowe, ale ukoronowaniem jest wystawa artysty jego projektów architektonicznych, malarstwa, grafiki, rysunku, w Galerii Letniej w Kazimierzu w roku 1983.
Ostatnia miłość
Najwięcej marzeń, najwięcej pracy włożył Tadeusz Augustynek w zamek w Janowcu. Wespół z Jerzym Żurawskim, naonczas konserwatorem i dyrektorem Muzeum Nadwiślańskiego przystępuje do zabezpieczenia i częściowej odbudowy zamku janowieckiego. Po dziesięciu latach ciężkiej pracy wykonano gigantyczne zadanie. Dzisiaj jest to taras widokowy od strony południowej, pokoje hotelowe, odbudowany w znacznej części dom północny z salami wyposażonymi w kopie portretów dawnych właścicieli zamku, apartament zachodni, zrekonstruowane latryny i strzelnice, oczyszczona i odsłonięta wieża od strony zachodniej, „Kazamata” – kawiarnia na stronie północnej. Dzięki temu zamek Firlejów zwiedziło w roku 2000 – trzydzieści tysięcy turystów.
Nie wiadomo co będzie dalej? Architekt niepokoi się o los odsłoniętych murów, o przyszłość zamku.
Tadeusz Augustynek wraz z żoną Krystyną pod koniec 2001 roku opuszczają urokliwą plebanię „z przeniesienia”. Do Warszawy jadą tylko obrazy, szkice i rysunki największych dokonań artysty. Zostaną wspomnienia. Tyle ich, że nie sposób uporządkować. Pozostanie też najważniejsza dla architekta odznaka „Za zasługi dla Lubelszczyzny”. I pamięć miasta, jego mieszkańców. I sympatyków. A przecież żal. Tylko tyle, czy aż tyle?