Tajemnica bochotnickich grobów
Na ostatnią drogę dali mu – rycerzowi – pobratymcy, wszystko, co najlepiej za życia mu służyło: miecz ciężki i nóż w pochewce okutej, do pasa przytroczonej. Złożyli go do ziemi i oddali pod panowanie boga, co go Nyją przezywali, a rządy sprawującego w podziemiu i stróżem dusz ciało opuszczających będącego. On ten bóg, w lepsze sadyby zaświatów dusze przeprowadzał. Być to może, że się nad grobem rycerzowi weselili wiarę dając, że bóg im śmiercią miłosierdzie czyni (wszak były ludy trackie, co przy narodzeniu noworodka opłakiwały dla bied przyszłych, w życiu go czekających).
Przy panu, w drugim grobie, niewiastę złożyli, przedtem pierścionek na palec jej wsunąwszy.
Tajemnicą okryte są ostatnie jej chwile, nie wie nikt bowiem, czy śmierć ją – chorobę posławszy – do siebie zabrała, czyli też białogłowa sama z swej woli głowę pod miecz złożyła, by panu i w śmierci towarzyszyć dla jego wygody. Jeśli żoną była jego, mogła życia dalszego sobie nie życzyć i zabiwszy się – za nim kroczyła w zaświaty.
Pobratymcy ich, co za podszeptem diabła dla umarłych ogrzewają łaźnie i rozwieszają ręczniki, zastawiają stoły pokarmem i napojem, a ziemię posypują popiołem, by umarli znaki swej bytności pozostwiali – i tym obojgu powinności takież czynili. (A parpał się w tym diabeł jak kura, wielką radość mając, że lud praktykami tymi zwodzi.) Odeszły dusze w świat zaziemski, a ten był‚ bez słońca i ciepła, bez pokarmu i napoju… Zjawiały się tedy duchy na wiosnę i na jesieni, by je obmyto, ogrzano, napojono i nasycono. Kto tego zaniedbał – narażał się na mściwy ich gniew, bo zazdrościli oni umarli żywym wszystkiego. Żywi, gróźb pomni, po rozstajnych drogach ognie palili dla duchów ogrzania, pomni i tego, że nie masz z tamtego świata żadnego powrotu… Tak myśleli, choć po prawdzie te ścieżyny okryte są ciemnością i głęboką tajemnicą, nie wiesz tedy, czy może dlaczegoś powrót jaki będzie ci dany i nie wiesz, czy za przekleństwo, czy za dar go poczytasz…
Leżeli‚ pan z panią w grobie lat tysiąc. Był rok 1993, i wreszcie przyszedł dzień, gdy Bochotnicę nowoczesność zapragnęła obdarować siecią telefoniczną. Zaczęto kopać rów przeznaczony na kabel. Tuż przy szkole wylazło z ziemi jakieś żelastwo długie, zabrali je do szkoły, chociaż nikt pojęcia nie miał, co by to być mogło. Na rynku kazimierskim pani Ela, nauczycielka, spotkała archeologa. Dość się nawet ucieszyła, bo właśnie jego mieli spytać o to coś. Paweł, archeolog, bez większej wiary w skarb, pojechał do bochotnickiej szkoły, gdzie pani dyrektor (nie dając zresztą temu czemuś oznak szacunku), wyjęła spod szafki biurowej to właśnie coś. Miecz średniowieczny. Odtąd to coś zaczęło budzić szacunek. Wstrzymano kopanie rowu na rzecz kopania archeologicznego odkrycia. Groby były dwa, trochę już zniszczone. W pierwszym spoczywały kości mężczyzny 55-letniego, z leżącym u lewego boku, owym właśnie mieczem.
Jest to 27 okaz „X-tego typu”, znaleziony w Europie Środkowej. Mężczyzna miał prócz niego nóż i szczątki pochewki skórzanej, z której przetrwały tylko dwie miedziane blaszki, wzmacniające jej zakończenie. Znajdowały się one pod kością krzyżową.
Pochowano go na plecach, w pozycji wyprostowanej, z rękami ułożonymi wzdłuż tułowia. W miejscu, gdzie kiedyś leżała prawa dłoń zmarłego, dziś tkwiła już tylko połówka srebrnej monety. Dzięki temu denarowi krzyżowemu, udało się datować grób na 2 połowę XI i początek XII wieku.
Tę datę potwierdzają również pozostałe znaleziska. W drugim, mocno zniszczonym grobie, odkryto fragmenty szczątków 60-letniej kobiety (zachowły się jedynie kości nóg i prawej ręki). Na palcu prawej dłoni znajdował się pierścionek, misternie uwity z kilkunastu srebrnych drucików (najbliższa analogia pierścionka znajduje się na centarzysku w Sandomierzu). Odkryto też 7 fragmentów ceramiki.
Analiza antropologiczna szczątków zmarłych wskazuje, że ludność tutejsza była niskorosła (mężczyzna miał ok 163 cm), zadziwiająco drobnej budowy ciała i – jak na owe czasy – długowieczna. O relatywnie wysokim poziomie wiedzy medycznej niech świadczy fakt, że mężczyzna na co najmniej kilkanaście dni przed zgonem miał‚ wykonany zabieg trepanacji czaszki. Szczegółowe badania ujawniły, że mężczyzna cierpiał na chorobę kości, mając przy tym wrodzoną wadę kręgosłupa. Na pewno doznał też za życia pęknięcia lewej kości skroniowej, który to uraz był wyleczony. Wiadomo też, że miał silnie starte zęby, dotknięte próchnicą i niekompletne. Zachowane szczątki kobiety pozwalają jedynie ustalić, że odpoczywała ona często w pozycji kucznej. Efektem tego są zniekształcenia kości udowej.
Groby zorientowane są w ten sposób, że głowa mężczyzny zwrócona jest ku wschodowi, zaś kobiety – ku zachodowi. Ciała złożone zostały bezpośrednio do grobu, nie znaleziono bowiem żadnych śladów trumien. Niewyjaśnionym pozostaje fakt, że oba, równoległe względem siebie groby, przecina w części wschodniej płytki, nieregularny rowek o niewiadomym przeznaczeniu, wypełniony piaskiem. Prawdopodobna jest też równoczesność obu pochówków. Układ mogił, tzw. grobów szkieletowych, charakterystyczny dla obrządku wczesnochrześcijańskiego na tych ziemiach, podobnie jak i bogate ich wyposażenie, świadczą o tym, że są one częścią cmentarzyska „rzędowego”. Obszar, o którym mowa, był‚ w tamtym czasie obszarem chrześcijańskiego państwa piastowskiego, a odkrycie sugeruje, że w tej bochotnickiej okolicy musiało funkcjonować niepoślednie rangą skupisko osadnicze. Na podstawie informacji Bochotniczan o zasięgu znajdowanych przez nich kości, powierzchnię cmentarzyska ocenia się na 1,8 ha, zaś szacunkowa liczba grobów to 220. Wziąwszy pod uwagę ówczesną gęstość zaludnienia tego terenu (2-3 osoby na km kw.), można wysnuć tezę o stosunkowo dużej liczebności skupiska osadniczego. Badania archeologiczne prowadzone na pobliskich terenach wskazują, że nie są to jedyne ślady osadnictwa średniowiecznego. Nasuwa się przypuszczenie, iż bliskość szlakow komunikacyjnych była zasadniczym czynnikiem dynamizującym jego rozwój. W tym konkretnym wypadku rzecz dotyczy szlaku tranzytowego z Pomorza na Ruś, który to szlak odegrał zresztą kapitalną rolę w powstaniu i rozwoju Kazimierza Dolnego.
Reszta jest tajemnicą, którą rycerz z panią zabrali kiedyś do grobu, a której rąbka zechcieli nam uchylić za pomocą linii telefonicznej.
oprac. Bożena Gałuszewska dzięki uprzejmości i materiałom Pawła Lisa
*
P.S. autorka pozwoliła sobie na fabularny, pogański wątek we wstępie, wiedząc naturalnie o kiełkującym już w tamtym czasie chrześcijaństwie. Trudno jednak uwierzyć, że prastare kulty zniknęły wraz z nową wiarą. Zresztą, prasłowiańskie wierzenia nadal pozostają tajemnicą, mimo wysiłków nauki. Wątek ów nie wynika z opisanych badań i nie ma z nimi najmniejszego związku, jest jedynie autorskim zabiegiem.
*
Bibliografia:
- A. Bruckner Mitologia słowiańska i polska
- Paweł Lis Wczesnośredniowieczne groby z miejscowości Bochotnica […]
- Małgorzata Rymkiewicz, Charakterystyka antropologiczna wczesnośredniowiecznych szczątków kostnych z Bochotnicy.