Opowieści

Artykuły w Kazimierzu Dolnym.pl

O jedzeniu

Dzisiaj je się całkiem inaczej niż kiedyś. I całkiem co innego.

Zakład fryzjerski u Karolci

Zakład fryzjerski u – jak to się mówiło – Karolci, do której pozwalający sobie na poufałość znajomi wołali per „Szefowa”…

Plaża, kazimierska plaża…
Irena Kwiecińska

Ratownikami byli przeważnie rodowici mieszkańcy Kazimierza, którzy znali dobrze rzekę i jej kaprysy.

Święto wiosny ’48

Tamten rok dobrze sobie przypominam – opowiada Pani Helena.

Tradycyjny Lany Poniedziałek

Lało się tak: „Proszę rączkę”. Dał ktoś rękę, a ten, co polewał brał w palce trochę czystej wody z wiadra i tak pokropił, pokropił na rękę.

Wielka Niedziela

Na rezurekcję jechało się do kościoła końmi, wozami, ale nie jak na co dzień, tylko na wóz nakładało się pleciony wasąg.

Pionierzy „eXtreme sports”
Paweł Lis

Wspomnienia „ekstremalnej eksploracji” kazimierskich okolic…

O cesarzu i słowiku
Aluśka Górecka

Byłam przebrana w szlafrok pożyczony od ciotki Bronki i kimono od kuzynki Magdy.

Fryzjer, Pan Karkosiński

Pan Aleksander Karkosiński był fryzjerem. Strzygł nas – kazimierzaków – w swoim zakładzie przy farze.

Motocykl
Michał Zakrzewski

Miałem motor – Sokół 600. Maszyny takie robiono specjalnie dla wojska. Był on w Kazimierzu zjawiskiem trochę sensacyjnym…

Sklep nabiałowy

Przy rynku, w budynku przyklejonym do kamienicy Gdańskiej był sklep nabiałowy.

Śp. Zbyszek Gajewski

Życzliwy, roześmiany król życia, przez lata związany z Kazimierzem nie tylko sentymentem, ale i budką nad Grodarzem.

Wszy

A wszy-śmy mieli jak cholera! I to ile.

Pranie

Przed wojną było mydło do mycia i do prania, ale sam se człowiek musiał je zrobić.

Brama cmentarna

Brama cmentarna była bramą prowadząca do nieruchomości aptecznej przy Rynku, należącej do Stanisława i Marii Lichtsonów.

Kino Wisła. Kino mojego dzieciństwa
Marcin Pisula

W świecie bez Internetu, komputera i telefonu komórkowego, z dwoma marnymi programami telewizji kino stało się jedną z najważniejszych atrakcji, sposobu zajęcia wolnego czasu, spotkań towarzyskich.

Namiot rozrywkowy

Stare już jesteśmy – ja i siostra, nie przyglądamy się nowym rozrywkom, ale jak śmy zobaczyły, że nad Wisłą, przy szkole stawiają jakiś taki namiot, to nam się przypomniało, że przed wojną też nad Wisłą stawiali namiot dla rozrywek.

Gościniec w Małachowskim

Skrzyknęli się mieszkańcy wąwozu Małachowskiego, żeby zbudować trakt.

Powódź w 1934 r.

Pierwsze zdjęcie powodzi, jakie udało się nam zdobyć.

Motocykle
Andrzej Rodzik

Jak się chce opowiadać o uprawianiu sportu motocyklowego, to trzeba zacząć od zdobywania licencji rajdowo-krosowej.

Strachy w Polanówce
Zygmunt Janicki

Słyszę… charczy mi coś za plecami z tyłu, w parku koło kaplicy. „Chy-ch-ch-chy” – jakby się ktoś powiesił i dusił się.

Komunia Święta

Nie mogę pokazać swojego zdjęcia od komunii, bo wyglądałam jak sierota […] Aż żal popatrzeć. Ale mogę opowiedzieć.

Oj, chmielu…
Zygmunt Janicki

Chmiel to pracochłonna roślina. Bardzo pracochłonna, umęczy człowieka.

1 maja

Chodziłem do podstawówki w Kazimierzu w latach 70-tych. No oczywiście, że pamiętam święto pierwszomajowe, a jakże.

1 maja w PRL

Pierwszy Maja było to święto lokalne w tym znaczeniu, że organizowano je tutaj, na miejscu.

1 maja 1951

Fotografie…

Palant na placu
Paweł Lis

Piłka nożna to nie był jedyny sport, jaki uprawiano na „placu” – czyli dzisiejszym Małym Rynku.

Piłka nożna na placu

W czasie, o którym opowiadam, byłem tylko obserwatorem i sam nie grałem, miałem dopiero pięć czy sześć lat, ale starsi chłopcy grali w piłkę nożną „na placu”.

Porywacze spod Dęblina

Była to jedyna niepowtarzalna historia, ewenement w skali bloku komunistycznego.

Psoty

Skąd się bierze przekonanie, że w dzisiejszych czasach dzieci to, albo dzieci tamto? Że kiedyś dzieci były grzeczniejsze? Byliśmy inni, to prawda, ale psociliśmy tak, że wstyd się teraz przyznać.

Komentarz do artykułu o spichlerzu Feuersztajna
Jerzy Żurawski

W piątkowym wydaniu Gazety Wyborczej, dodatku lubelskim z dnia 19 lutego 2010 r. ukazał się krytyczny artykuł Karola Adamaszka pt. „On już czeka prawie czterysta lat.”

Kusak

Zawsze wypada we wtorek przed środą popielcową i jest wesołym wieczorem z kolacją w gronie znajomych.

Najlepsze sanki

Strasznie chciałem mieć sanki. Chciałem, a nie miałem. No nie miałem sanek!

Narty w Kazimierzu
Paweł Lis

Nic dziwnego, że zimową porą częściej mówi się o nartach i narciarstwie. Nic dziwnego, że częściej mówi się na ten temat w Kazimierzu.

Mróz
Zofia Mitosek

Zima jest ciężka. Któregoś dnia kierownik mówi: „Idźcie do domu, zamykamy szkołę, 30 stopni mrozu”. Jaka radość.

Zamarznięta Wisła

Łażenie po lodzie, po zamarzniętej Wiśle było przed laty praktyką powszechną. Spacerowano, fotografowano się, ślizgano, przechodzono na drugi brzeg.