Maurycy Trębacz
Maurycy Trębacz obchodzi obecnie 65 jubileusz swojej pracy artystycznej.
Przeszło sześć dziesiątków lat w służbie sztuki żydowskiej i to na jałowym gruncie Łodzi to olbrzymi szmat czasu wymagający dużo hartu i wiele uporu oraz dużo wytrzymałości i poświęcenia.
Maurycy Trębacz – dziś nestor malarzy żydowskich w Łodzi, był w zaraniu swojej kariery artystycznej nie tylko malarzem lecz również pionierem sztuki na gruncie miasta fabryk i kominów.
Rozwijając się w szybkim tempie miasto pracy nie miało czasu dla wszelkiego rodzaju emocyj estetycznych i artystycznych. Powstawały wprawdzie drogie pałace, urządzano je z największym przepychem, lecz ściany tych pałaców lub wytwornych apartamentów świeciły przeważnie przeraźliwą golizną. Trzeba było u ludzi tych stworzyć zaciekawienie dla sztuki, częstokroć pochlebić nawet ich próżności, by nareszcie dzieło sztuki, wieloletni natchniony trud głodnego nieraz artysty uzyskał nareszcie wstęp do salonów plutokracji i magnaterii łódzkiej.
I wówczas to, zrodził się swoisty snobizm, swego rodzaju mania kolekcjonowania obrazów i w niektórych pałaców przemysłowców łódzkich powstawały niepośledniej wartości artystycznej galerie.
A choć dziś, dalecy jesteśmy jeszcze od ideału, to jednak na gruncie Łodzi żyje i tworzy kilkunastu artystów – malarzy, tu i ówdzie w domach inteligencji zawodowej spotykamy cenne zbiory sztuki, a przez różnego rodzaju wystawy artystów plastyków, prócz zawodowych ostetów i pięknoduchów przewija się również sporo młodzieży ze sfer ludowych i rzemieślniczych.
Jeśli Łódź, a zwłaszcza społeczeństwo żydowskie, w ciągu stosunkowo krótkiego czasu przeszło tego rodzaju ewolucję, to w dużej mierze zawdzięczamy to Maurycemu Trębaczowi, który oprócz nielicznej garstki artystów, osiadłych w polskiej stolicy pracy, krzewił tutaj wytrwale kult piękna i zainteresowania dla sztuki. Ten jedyny fakt już starczyłby, by miasto nasze czuło dla dostojnego jubilata wiele wdzięczności.
Maurycy Trębacz jest jednak ponad to artystą, o wielkim talencie, którego dzieła przez kilka dziesiątków lat budziły zachwyt widzów oraz uznanie krytyki.
Już w młodych latach jest Maurycy Trębacz jednym z najzdolniejszych i najlepiej zapowiadających się uczniów Warszawskiej Szkoły Rysunków, pod kierownictwem profesorów Aleksandra Kamińskiego i Gersona. Akademia Sztuk Pięknych w Monachium, którą Maurycy Trębacz kończy ze srebrnym medalem, następnie szereg wystaw, oraz wiele lat intensywnych studiów i pracy w różnych metropoliach świata – oto dalsze etapy, długiej niepozbawionej róż, lecz i cierni – drogi artystycznej nestora malarzy łódzkich.
Teraz następuje złoty okres rozkwitu i rozwoju talentu Maurycego Trębacza. W tym czasie powstają natchnione, o pełni dojrzałości twórcze, posiadające głębię wyrazów, studia „żydów”, wspaniałe portrety, oraz rozsłonecznione, pełne światła pejzaże polskie.
To też gorąca aprobata krytyki światowej, a zwłaszcza polskiej, złoty, oraz, srebrny medal zdobyty na wystawach w Paryżu i San Francisco, oraz duża sława stają się udziałem malarza.
Maurycy Trębacz najbardziej interesował się tematyką żydowską. Wspomniane już studia głów żydów, wspaniały „Jankiel Cymbalista”, „Tysze beaw”, „W piątek wieczór” i wiele innych obrazów owianych głębokim sentymentem artysty, zarówno dla ich nastroju, jak i dla mistrzowskiej formy i pełni wyrazu są dziełami sztuki o nieprzemijającej wartości.
W ciągu swego długiego i pracowitego żywota stworzył Maurycy Trębacz jeszcze dużo obrazów, które rozsiane tu i ówdzie zdobią ściany niejednej galerii i muzeum. I dziś jeszcze sędziwy malarz, mimo podeszłego wieku i ciężkiego brzemienia życia, które nie zawsze było dlań zbyt łaskawe, a nieraz, jak to najczęściej jest udziałem żydowskiego artysty – nawet okrutnem, jeszcze uparcie trwa w służbie sztuki. Uwija się z młodzieńczą nieomal werwą koło stalug z paletą w ręku. Jest to z jednej strony zjawisko radosne, świadczące o żywotności i niespożytej energii, a z drugiej jednak strony jest to fakt wyjątkowo smutny, jeśli się zważy, że Maurycy Trębacz jest zmuszony pracę tę uprawiać dla chleba.
Sędziwy jubilat nie tylko przyczynił się do podniesienia poczucia estetycznego szerokich rzesz łodzian, lecz rozsławił szeroko na świecie imię miasta pracy. Miasto to jednak nic nie uczyniło, by zasłużonemu synowi Łodzi, wielkiemu artyście zapewnić spokojną przystań na resztę żywota.
Maurycy Trębacz bowiem po dziś dzień pozostawiony jest swemu losowi. A los ten nie był dlań zbyt łaskawy.
Z okazji więc jubileuszu 65-lecia pracy artystycznej Maurycego Trębacza, zawiązał się w Łodzi Komitet, który postanowił stworzyć dla zasłużonego nestora malarzy żydowskich na resztę jego żywota warunki spokojnej, cichej, pozbawionej trosk materialnych egzystencji.
Będzie to tylko spłaceniem małej części długu wdzięczności, jakie społeczeństwo winne jest znakomitemu i zasłużonemu artyście.
ELI BARUCHIN
Marek Sołtysik, Nie całkiem zapomniany Maurycy Trębacz. Sztuki Piękne.pl