Malarstwo Żydów polskich
Wystawa „Malarstwo Żydów polskich” jest wystawą ukazującą – po raz pierwszy w Polsce – prywatną kolekcję tego rodzaju. Jest to jedna z większych prywatnych kolekcji, a przy tym jednorodna, bo obejmująca tylko obrazy malarzy żydowskich działających w Polsce przed 1939 rokiem. Składają się na nią 122 obrazy 44 malarzy, co sprawia, że wystawa jest reprezentatywna: pozwala zorientować się, gdzie i w jaki sposób przed druga wojną istniały w Polsce środowiska artystyczne Żydów.
Na wystawie reprezentowane są wszystkie istotne środowiska, począwszy od Warszawy, przez Łódź, Kraków, Lublin, Lwów, jest nawet reprezentant Wilna. Co ciekawe, sporo obrazów namalowanych zostało w Kazimierzu – i są to dzieła malarzy bardzo znaczących w kręgu artystów żydowskich, począwszy od Abrahama Neumana, wybitnego malarza z Krakowa, ucznia Leona Wyczółkowskiego i Jana Stanisławskiego (uznawanego później, już w niepodległej Polsce, za jednego z mistrzów malarstwa, nie tylko w kraju, ale w ogóle w kręgu sztuki żydowskiej).
Wystawa ukazuje głównie środowiska polskie, choć nie tylko, bo – wprawdzie w małej części – ale jednak są reprezentowani malarze żydowscy działający w Paryżu, tworzący krąg, który zwykło się nazywać Ecole de Paris. Nie ma tu może najwybitniejszych przedstawicieli, ale to nie znaczy, że ci, którzy są, są gorsi, bo np. Joachim Weingart czy Henryk Epstein to czołówka owych malarzy. Kolekcjoner w swoim zbieraniu świadomie nie stawiał akcentu na tych najwybitniejszych malarzy z gruntu farncuskiego – zostawił to innym kolekcjonerom z Fibakiem na czele (ten wylansował Ecole de Paris). Tutaj są ci mniej znani, ale równie dobrzy.
Ogólnie wystawa ma charakter reprezentatywny, a co ciekawe – obejmuje też dzieła malarzy prawie nieznanych, jak np. Chana Kowalska – w Polsce znany jest tylko jeden jej obraz. Jest również kilka prac, które uchodziły dotąd za zaginione, a które były jedynie reprodukowane i w publikacjach notowane jako zaginione, np. „Martwa natura” Arnolda Blaufuksa. Okazuje się, że dzieło to jest, istnieje, właśnie w tej kolekcji. Podobnie ma się rzecz z „Martwa naturą” Elżbiety Hirszberżanki, malarki skądinąd nam bliskiej, bo po pierwsze to uczennica Tadeusza Pruszkowskiego, a po drugie – razem z koleżankami, też wychowankami Pruszkowskiego – m. in. Gizelą Hufnagel – założyły grupę Kolor, pierwszą feministyczną artystyczną grupę w Polsce. Poza tym z jej dorobku zachowało się tylko kilka obrazów: dwa w Muzeum Narodowym w Warszawie i jeden tu, na tej wystawie. Takich odkryć jest więcej. Choćby kilka prac Jankiela Adlera. Jankiel Adler to postać i dla sztuki polskiej i żydowskiej – dla całego zresztą ruchu awangardowego w Europie w latach 20-tych XX w. – bardzo istotna. Był współzałożycielem pierwszej w środowiskach żydowskich grupy zbliżonej do awangardy, działającej przez krótki czas w Łodzi. Później Adler wyjechał na zachód, a przed wojną schronił się w Anglii, gdzie w 1948 roku zmarł. [Przy czym: Adler nie bał się wojny. Do Anglii trafił ze Szkocji po demobilizacji (po klęsce pod Dunkierką).
Są i inni: Izrael Lejzerowicz, łódzki malarz bardzo mało znany, niewiele jego dzieł się zachowało, a na tej wystawie są dwa obrazy namalowane w getcie łódzkim. Jest i obraz rozstrzelany – ze śladami po kulach, powstałych w trakcie likwidacji getta w Krakowie.w ‘42 r. To słynny, piękny obraz Henryka Rabinowicza, a obok inny, też Rabinowicza, przedstawiający targ w Kazimierzu. Tak więc te motywy i akcenty kazimierskie pojawiające się co rusz w twórczości tych artystów, potwierdzają ważność Kazimierza jako przedmiotu zainteresowań ich zainteresowań, a to znów jest bardzo istotne z naszego, kazimierskiego punktu widzenia. Wystawa ma i tą wartość, że uświadamia, iż Kazimierz był miejscem, które rzeczywiście integrowało środowiska żydowskie oraz artystyczne tamtych. I taki jest główny sens tej wystawy, że Kazimierz sytuuje się w żydowskich kręgach artystycznych w bardzo wyraźny i znaczący sposób.
W. Odorowski
Materiały – dzięki uprzejmości P. D. Święcickiej i W. Odorowskiego z MN, Kamienicy Celejowskiej.