Łukaszowcy N.Y.’39

Maj 1938 r.

Do Kazimierza przyjeżdża 11 członków Bractwa Św. Łukasza, by realizować rządowe zamówienie, którego przedmiotem jest 7 obrazów ilustrujących kluczowe wydarzenia historii Polski.

Mają być one pokazane w Sali Honorowej Polskiego Pawilonu na Wystawie Światowej w Nowym Jorku – EXPO’39.

Obrazy powstają pod okiem Tadeusza Pruszkowskiego, który na początek poprosił: „Panowie, malujcie jak chcecie, byle dobrze”.

W jego ogromnej pracowni tworzy jednocześnie 11 artystów.

Zapełniają płótna o powierzchni 1,2 x 2 m.

„O malowaniu każdego obrazu przez jednego człowieka z członków Bractwa, ze względu na krótki termin, nie mogło być mowy. W tych warunkach postanowiliśmy wspólnie malować wszystkie obrazy jednocześnie.”

I tak każde płótno jest wspólnym dziełem, każde ma 11 autorów. Fenomen polega na tym, że to wydarzenie bez precedensu.

Namalowane współcześnie obrazy nawiązują do średniowiecznego malarstwa figuralnego.

Marzec 1939 r.

Do Nowego Jorku odpływa z Gdyni „Batory”. Na jego pokładzie – 7 obrazów i dwaj ich opiekunowie, a jednocześnie współautorzy – Bolesław Cybis i Eliasz Kanarek.

30 marca 1939 r.

Wielkie otwarcie EXPO 39 w Nowym Jorku, z udziałem m.in. prezydenta Roosevelta oraz Alberta Einsteina. Po raz pierwszy transmitowane przez telewizję.

3 maja 1939 r., rocznica proklamowania Konstytucji 3 Maja.

Tego dnia otwarto uroczyście Polski Pawilon, przed którym ustawiono pomnik Władysława Jagiełły aut. Kazimierza Ostrowskiego. Burmistrz Nowego Jorku nazywa monument prawdziwym cudem wystawy. Obrazami Łukaszowców jest zachwycony.

Sala Honorowa

Prócz licznych oficjeli, w otwarciu bierze udział komisarz Wystawy, baron Stefan Kyburg de Ropp.

W Sali Honorowej świetna ekspozycja 7 obrazów historycznych, tworzących panoramę historyczno – patriotyczną.

Wrzesień 1939 r.

W Europie wybucha II wojna światowa. Obrazy nie wracają do Polski…

De Ropp, czyniąc ustalenia z Rządem Londyńskim (nie mającym nota bene prawa do rozporządzania mieniem państwowym), zawłaszcza je jako zapłatę za zaległe, niewypłacane należności.

Przekazuje dzieła Le Moyne College, w którym wykłada. To „miejsce, gdzie diabeł mówi dobranoc.” Niewiele osób interesuje się dziełami wiszącymi w bibliotece.

I tam znajdują się do dziś, mimo starań rządu polskiego, kręgów dyplomatycznych oraz osób prywatnych, zainteresowanych odzyskaniem fenomenalnych płócien, będących – jak mówi o nich dr. Waldemar Odorowski – zbiorowym aktem artystycznym oraz artystycznym i patriotycznym manifestem. Dodaje, że obrazy związane nierozerwalnie z Kazimierzem faktem powstania, ale i faktem związku Łukaszowców z Kazimierzem w ogóle, tu właśnie powinny być eksponowane.

A widoków na powrót nie ma. Prezydent Le Moyne College nie odnajduje żadnego powodu, by zwrócić je Polsce, niechętnie na ten temat rozmawia, nie przyjmuje argumentów.

I odwrotnie: jego argumentów nie przyjmuje strona polska uznając, że Rząd Londyński – nie mając tytułu własności – nie mógł, siłą rzeczy, przenieść własności na osoby trzecie. Przyznaje jednocześnie, że istnieją luki dokumentacyjne.

*

Historia tych obrazów jest dużo bardziej skomplikowana, niż mogłoby się zdawać. Nie będziemy tu wchodzić w zawiłości i szczegóły, to wymagałoby kolejnego artykułu. Póki co opieramy się na próbię syntetycznego ujęcia, podjętej przez Michała Dudziewicza.

Wielu osób zaproszonych do zabrania głosu w filmie klarownie wyjaśnia swój punkt widzenia. Niestety – najmniej przekonywająco wypada jezuita, prezydent Le Moyne College…

A cała nieszczęsna historia – wpisana wmalowniczą poetykę kazimierskiej kolonii artystycznej, barwnych Łukaszowców, nad którymi czuwa muza – Melancholia (w tej roli uderzająco zbliżona do oryginału z obrazu Pruszkowskiego – Marta Dudziewicz).

Co ciekawe, w filmie po raz pierwszy pokazane zostały rzeczone obrazy, niedostępne jak dotąd polskiej publiczności.