Kazimierz walczy o odżydzenie
Głos Lubelski, 20 VI 1936 r.

Sklep drobiazgowy Sztatwajnera

To był dylemat – publikować, nie publikować??? Publikujemy, bo to po pierwsze historia, a po drugie prztyczek dla tych, którzy mówili i mówią, że w Polsce wszystko było jak należy.
Redakcja wkazimierzudolnym.pl


Miasteczko Kazimierz – Dolny w pow. puławskim, położony jest nad rzeką Wisłą, wśród przepięknych gór i zabytków z czasów króla Kazimierza Wielkiego. Miasteczko liczy około 6000 ludności, w tem 60 proc. żydostwa, którem niektórzy mieszkańcy tego miasteczka są tak i dziś jeszcze zbratani, że jakby ich za brakło pojechaliby chyba za niemi do Palestyny. Przytoczę, niżej kilka faktów. Otóż po dziś dzień kupuje w sklepikach żydowskich część inteligencji, jak p. dr. Tyszkiewiczowa u Wizenbergowej, p. burmistrzowa u Klejmanowej, pp. nauczycielki Zającówna i Baranówna u Icka Wejmana, pp. Rutkowskie u Kierszenbaunowej, p. Radoszyńaka właśc. willi i pensjonatu „Świt” też u Kierszenbaunowej, p. Zińczykowa właść. willi i pensjonatu „Kazimierzanka” u Kacowej, a co gorsze, że obóz pracy „S. O. M.”, który znajduje się w Nasiłowie po drugiej stronie Wisły liczący około 300 ludzi, bierze dla nich artykuły spożywcze i pieczywo u żydów Szafrana Arona i Łaji Edelsztajn, bo jak się zwracali do kierownika tegóż obozu polscy sklepikarze i piekarze w oddanie im dostawy potrzebnych artykułów, to kierownik zbywał ich zawsze obietnicami, jednem słowem bez mośków żyć nie po trafią!

Przytem sklepy żydowskie tak po godzinach dozwolonych handlu, jak i wszystkie dnie świątecznie polskie są stale przepełnione klijentelą i handlują na całą parę, a władze bezpieczeństwa publicznego nie zwracają na to najmniejszej uwagi, bagatelizując swoje obowiązki, co jest sprzeczne z rozporządzeniami władz nadzorczych.

Byłby wielki czas by ludność polska zrozumiała czem są dla nas żydzi, a przeważnie aby zrozumieli to, ci o wysokiej kulturze, którzy winni świecić przykładem tej jak to ich nazywają ciemnej masie i zerwali tak przyjazne stosunki, jakie ich dotąd łączą z nimi, oraz kupowali w sklepikach polskich, których jest w Kazimierzu około 10 i 2 piekarnie, aby placówki te miały możność istnienia i rozszerzenia się na przyszłość, przez co możemy się spodziewać lepszego jutra, – zaś odpowiednie czynniki władz winny zwrócić baczniejszą uwagę na swych podwładnych, by obowiązki swe, które im zostają powierzone były wykonywa należycie.

A więc dążmy wszyscy do jednego, tj. do najprętszego odżydzenia naszej kochanej Polski!

Bezrobotny

sklep E. Siemińskiego przy ul. Lubelskiej
sklep E. Siemińskiego przy ul. Lubelskiej