Kadisz, modlitwa za Zmarłych

W trakcie jednej z moich kazimierskich rozmów historycznych usłyszałam słowa z rozdziału „obuchem przez łeb”:

– Po co pani to robi? Nawet jeśli pani napisze książkę, nawet jeśli ktoś ją przeczyta – to co z tego? Tu u nas, na polach, w lesie na Górach leżą ludzie, Polacy i Żydzi i depcze im się po głowach. Nikt nawet nie wie, że tam gdzie ich zakatrupili, tam zakopali. My pamiętamy, po nas nikt nie będzie wiedział. Dzwoniłem do rabina, chciałem, żeby się pomodlił, ale jakoś nie miał czasu.

Dotarło do mnie, że samo zbieranie wiedzy jest jałowe. Ja ją mam i co dalej? Wstrząsnęła mną historia zamordowanej Żydówki z dziećmi, polskiej rodziny ryzykującej życiem i uznanej za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. To przecież wielka rzecz, że są, że byli u nas Tacy Ludzie.

Tamta rozmowa nie dawała mi spokoju. Sumienie się dobijało i kazało pożegnać Duchy. Zarówno Ksiądz Proboszcz Lewniewski jak i rabin Schuman z Towarzystwa Kultury Żydowskiej BEIT zgodzili się bez ceregieli. Gdy patrzyłam na obu duchownych – spokojnych, otwartych, pełnych mądrości i zrozumienia, rosło mi serce. Mówili jednym głosem, ramię w ramię modlili się do Boga.

Znów stanęło na tym, że stąd, z naszego małego prowincjonalnego Kazimierza świeci wzór. Że takiej postawy może nam pozazdrościć wielki świat. I że jeśli zdarzyło się tamto wszystko straszne wojenne, to niech tragedia czegoś nauczy. Każmy młodym zrozumieć, że zabijano bez powodu, że kręcone włosy bywały równoznaczne z komora gazową.

Moje doświadczenie pokazuje niezmiennie, że tylko dobre rzeczy udają się bez żadnych komplikacji. Domyślam się, że te małe i duże duchy czekały na „Wieczne odpoczywanie” i Kadisz, skoro wszystko odbyło się bez najdrobniejszego piachu w trybach.

Po uroczystości usłyszałam od nieznanych mi ludzi:
– Ależ wy tu macie księdza! Czy wy go doceniacie?

Doceniamy. I jesteśmy wdzięczni, tak samo jak rabinowi Schumanowi, władzom miasta i wszystkim, którzy pomogli w tym dziele.

Nabożeństwo odbyło się w symbolicznym miejscu – u stóp klasztoru oo. Franciszkanów, świętego miejsca kultu, sprofanowanego w czasie II wojny światowej, kiedy to klasztor stał się pierwszym przystankiem do piekła zarówno dla Polaków jak Żydów: był on siedzibą gestapo z podjazdem wybrukowanym żydowskimi płytami nagrobnymi. Dziś znajduje się tam obelisk i tablice upamiętniające Ofiary Krwawej Środy.

Nabożeństwo poprowadzili wspólnie ksiądz proboszcz Tomasz Lewniewski oraz rabin Burt Schuman. Teksty modlitwy przetłumaczone na język polski przeczytał aktor, Andrzej Blumenfeld.

O podniosłym ekumenicznym charakterze tej prawdziwej modlitwy niech świadczy fakt, że odbyła się ona naprawdę wspólnie:

Ksiądz Proboszcz czytał Psalm, który za chwilę śpiewał po hebrajsku rabin. Kazanie przygotowane przez Rabina odczytał ksiądz Proboszcz (tu w sukurs ekumeniczny przyszła bariera językowa). Rabin zaś przytoczył po polsku fragment kazania Sługi Bożego Jana Pawła II. Po nabożeństwie burmistrz Grzegorz Dunia w słowach pełnych zrozumienia odniósł się do historii i nauki z niej płynącej. Na koniec zapalono symboliczne światła ku pamięci Zmarłych.

Niech odpoczywają w pokoju.

Kazanie Rabina

Rabin:

Drodzy Przyjaciele,

Zebraliśmy się tutaj w tym szczególnym miejscu, dla upamiętnienia historii życia i tragedii śmierci.

Ksiądz Proboszcz:

Pamiętamy tętniącą życiem żydowską obecność i historię, społeczność bogatą w swej różnorodności, która w XIX wieku stanowiła ponad 50 procent ludności Kazimierza. Pamiętamy przywileje dane Żydom w 1334 roku przez króla Kazimierza Wielkiego. Pamiętamy legendarną Esterkę, lojalną wobec swojego króla i swojego ludu.

Pamiętamy o wzniesieniu synagogi i o okresie wielkiej prosperity zarówno polskiej jak i żydowskiej. Pamiętamy czasy zawiści i dyskryminacji w XVII w., gdy Żydom zabroniono osiedlać się na rynku, ale i czasy, gdy zaraz potem ujrzeli swoje prawa wskrzeszone przez króla Jana III Sobieskiego.

Pamiętamy rabbiego Yehezkiela Tauba, założyciela dynastii chasydów z Kuzmiru. Pamiętamy społeczność, w obrębie której działały żydowski ruchy świeckie jak np. syjonizm czy bundyzm. Pamiętamy też obecność w Kazimierzu słynnych artystów na miarę Chaima Goldberga i intelektualistów jak choćby Schneiderman. Pamiętamy historię wolną od nienawiści i pogromów.

Są tacy, którzy pozostawili nam pamięć – pozostawili wspomnienia o Polakach poważających szabas i Żydach zamykających swoje sklepy w dzień Bożego Ciała z szacunku dla święta. Ci pamiętający pozostawili wspomnienie o Żydzie, który chciał być pierwszym witającym przybywającego do Kazimierza biskupa.

Albo o aptekarzu Lichtsonie, który kupił zegar i ofiarował go kościołowi farnemu.

Są tacy, którzy przekazali pamięć o czasach, gdy język polski mieszał się na rynku z językiem jidysz albo o tym, jak polskie i żydowskie dzieci chodziły do tej samej szkoły i uczestniczyły wzajemnie w swoich tradycjach. Ci, którzy pamiętają, wspominają żydowskie dziewczynki pomagające polskim dziewczynkom zbierać kwiatki na procesję i polskie dzieci chrupiące macę i polskich chłopców rozpalających ogień w żydowskich piecach w dzień szabasu. Wspominają bliskość kościołów i synagogi, bliskość szkoły i chederu, dźwięk dzwonów współbrzmiący ze stukaniem szabaskleppera.

Wszyscy pamiętamy horror II wojny światowej i Holocaust, wspólne cierpienie i dramat Polaków i Żydów. Pamiętamy o upokarzającej pracy Żydów, zmuszonych do wybrukowania ulicy nagrobkami swoich przodków, o utworzeniu getta, ale i o karze śmierci, jaką naziści nakładali na każdy polski akt pomocy Żydom. Pamiętamy głód, zastraszenie, choroby i lęk. Pamiętamy, że w 1942 roku niemal wszyscy Żydzi, którzy pozostawali w Kazimierzu, zostali popędzeni na śmierć w obozach zagłady.

A cóż z Polakami? Wielu z nich trwało w obojętności, większość w bojaźni i dlatego tę obojętność wybierali. Niektórzy zachowali się ohydnie, donosząc na Żydów, szantażując tych, którzy się ukrywali, albo wręcz zabijając bezbronnych. Niektórzy jednak okazywali swą nieugiętość i sprzeciw wobec nazistowskiego terroru przez zachowanie w tajemnicy informacji o ukrywających się Żydach. Niektórzy byli prawdziwymi Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata. Odważni Polacy ryzykowali własnym życiem fałszując dokumenty pozwalające Żydom przetrwać. Karmili Żydów, ukrywali Żydów, przymykali oczy na żydowskie kryjówki. Są oni uhonorowani w ogrodach Yad Vashem.

Ale musimy też przypomnieć straszną opowieść Polaka, którego matka pomagała przetrwać chowającej się Żydówce – też matce. Gdy obecność jej i jej dzieci przestała być sekretem, miejscowi dranie zastrzelili matkę, na dzieci pożałowali kul. Zatłukli je łopatami jak szczenięta. Całą trójkę zakopali w ziemi, prosto tam gdzie ich zamordowali. Miejsce to przez dziesiątki lat pozostawało miejscem anonimowym, miejscem pamięci – w pamięci. Miejscem, o którym łatwo zapomnieć. Takich miejsc jest więcej. Ludzi zamordowanych – polskich i żydowskich męczenników wojny jest w Kazimierzu więcej. Ku ich pamięci, ale też ku pamięci i za spokój dusz wszystkich Sprawiedliwych odmówimy dwie modlitwy:

El Malei Rachamim i kadisz.

El Malei Rachamim jest modlitwą, którą zaczęto odmawiać w Europie dla uczczenia męczenników wypraw krzyżowych a potem zamordowanych ofiar pogromów Chmielnickiego.

Słowami „Boże pełen miłosierdzia” prosimy w niej, by zmarły znalazł prawdziwy spokój i wyzwolenie pod skrzydłami Bożej łaskawości:

„Boże pełen miłosierdzia, który mieszkasz na wysokościach, daj odpoczynek pod skrzydłami Twojej Obecności duszy zmarłego. Oby odpoczywała ona w Ogrodzie Edenu, oby Dawca Miłosierdzia przygarnął go pod cień Swoich skrzydeł na wieki i oby związał jego duszę węzłem życia. Bóg jest jego dziedzictwem – oby wytchnął on w pokoju na miejscu swojego spoczynku”.

Ksiądz: W przypadku naszej dzisiejszej modlitwy używamy specjalnych słów, modląc się nie za jednego zmarłego, ale za ofiary Holocaustu w Kazimierzu.

Kadisz to słowo aramejskie pochodzące z okresu rzymskiego. Pierwotnie modlitwa ta była modlitwą kończącą każdą lekcję w szkołach rabinackich Izraela i Babilonii w III i IV w n.e.

Istnieje wiele jej wersji, ale nasz dzisiejszy kadisz jest tą, którą odmawiano dla pocieszenia cierpiących, opłakujących swojego bliskiego zmarłego. Pochodzi ona z XIII wieku, z okresu wypraw krzyżowych. Ten kadisz nie wspomina ani słowem o śmierci, wyraża natomiast głęboką wiarę. Modlitwą tą wielbimy Boga i błagamy Go o nadejście Królestwa Niebieskiego. Powtórzenia niektórych słów są łatwe do zapamiętania, a powtarzanie ich ma ukoić płaczących w ich żalu. Ma też im przypomnieć, że w swym bólu nie są sami i że wszyscy się z nimi jednoczymy.

Rabin – przemówienie Jana Pawła II

Pragniemy, aby dzisiejsza wizyta przyczyniła się w sposób zasadniczy do utrwalenia dobrych stosunków pomiędzy naszymi wspólnotami zgodnie z przykładem wielu mężczyzn i kobiet, którzy z jednej i z drugiej strony pracowali i pracują nad przezwyciężeniem starych uprzedzeń i zbudowaniem podstaw coraz pełniejszego uznania tej „więzi” i tego „wspólnego duchowego dziedzictwa”, jakie istnieją między Żydami i chrześcijanami…

Po pierwsze, wgłębiając się we własną tajemnicę, Kościół Chrystusowy odkrywa wież łączącą go z judaizmem (Nostra aetate, 4). Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkólwiek innej religii. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i – można powiedzieć – naszymi starszymi braćmi. Po drugie, Sobór podkreślił, że nie można Żydom jako narodowi przypisywać żadnej dziedzicznej ani zbiorowej winy za to, co popełniono podczas męki Jezusa (por. Nostra aetate, tamże). Nie można jej przypisać wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym ani Żydom dzisiejszym. Nie ma więc żadnych podstaw do jakiejkolwiek, rzekomo teologicznie usprawiedliwionej dyskryminacji czy – co gorsza – prześladowań Żydów. Pan osądzi każdego „wedle własnych czynów”, tak Żydów, jak i chrześcijan (por. Rz 2, 6). Trzeci punkt, który w soborowej deklaracji chciałbym podkreślić, wypływa z drugiego. Niezależnie od tego, jaka jest świadomość Kościoła co do własnej tożsamości, „nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych, rzekomo na podstawie świętych Ksiąg” Starego czy Nowego Testamentu (por. Nostra aetate, tamże). Faktycznie Kościół powiedział już w tym samym tekście Nostra aetate, jak również w konstytucji Lumen gentium (par. 6), cytując tekst świętego Pawła z Listu do Rzymian (11, 28-29), że Żydzi „pozostają przedmiotem miłości Boga”, który powołał ich „wezwaniem nieodwracalnym”.

Jan Paweł II, 13 kwietnia 1986r., Rzym Synagoga Większa, fragment przemówienia.