Jubileuszowy remont fary
W kościele farnym trwa remont. Remont niezwykły, jubileuszowy. Rozmawiamy o nim z księdzem proboszczem Tomaszem Lewniewskim.
– Remont śmiało można takim nazwać, bo właśnie obchodzimy jubileusz 4 wieków przebudowy i rozbudowy fary.
– Obecny remont jest największym od stuleci, a ściślej od czasu dwóch pożarów, które strawiły Kazimierz pod koniec XVI w. Paliło się wtedy miasto, paliła się i fara. A że 400 lat temu Kazimierz wszedł w okres wielkiej prosperity i rozkwitu majętności, to i odbudowę czyniono z rozmachem. Kościół doprowadzono wtedy do świetności.
Dziś, po 4 wiekach, przystępujemy do ogromnego przedsięwzięcia. Być może jest to największy remont od 400 lat.
– Czy to znaczy, że przez poprzednie lata kościół nie był konserwowany? Zabezpieczany?
– Oczywiście był. Dbały o niego wszystkie pokolenia kazimierskiej społeczności, ale teraz robimy remont gruntowny – od dachu do posadzki.
I duży w zasięgu.
– To znaczy?
– To znaczy, że oprócz fary remontujemy też kościół św. Anny i ten remont też jest całościowy.
– Kościoły to przede wszystkim sakralne miejsca kultu, ale przecież są to również najcenniejsze zabytki – dobro ogólne i dziedzictwo kulturowe. Obowiązkiem nie tylko samej parafii jest o nie zadbać… Czy parafia otrzymała jakąś pomoc z zewnątrz?
– Gdy pojawiły się możliwości pozyskiwania środków zewnętrznych, postanowiliśmy się o nie wystarać. Zaryzykowaliśmy, złożyliśmy wnioski o dotacje m.in. do Unii Europejskiej – i te zostały nam przyznane.
Obecnie realizujemy dwa projekty unijne: jeden – partnerski – wraz z 8 parafiami nadwiślańskimi od Gołębia po Józefów. Ideą projektu są remonty obiektów tworzących szlak turystyczny kościołów nadwiślańskich. Łącznie projekt opiewa na 30 mln, dotacja unijna wynosi 24 mln, a 6 mln to udział własny.
Jako parafia realizujemy też inny projekt wynoszący 2,5 mln, obejmujący konserwację zabytków ruchomych znajdujących się w kazimierskich kościołach.
Zabytki ruchome to na przykład obrazy, ołtarze, kurdybany, konfesjonały, ale i ołtarz w kościele św. Anny.
– Prace przy zabytkach tej klasy niosą wiele trudności, potrzebne są ekspertyzy, pojawiają się kontrowersje, dylematy…
– Wszystkie prace prowadzone są pod ścisłym nadzorem konserwatorskim i technicznym. Mamy tu przecież zabytki wyjątkowe, jak chociażby organy, które poddajemy konserwacji i renowacji.
– Czy prace obejmują tylko wnętrze obu kościołów?
– Nie, prace wykonywane są też z zewnątrz. Zarówno ściany kościoła farnego jak i św. Anny będą konserwowane i malowane. Posługujemy się przy tym następującym kluczem: o ile fara była złota, lśniła w słońcu, to św. Anna zawsze była w cieniu, pogrążona w szarości. Zanim jednak użyjemy jakiejkolwiek farby, najpierw wykonamy próby, żeby sprawdzić jak dana substancja i barwa zachowuje się w świetle, jakie zachodzą procesy. Np. fara w słońcu świeci. Dlatego jej zewnętrzny kolor musi być ciepły, jasny, świetlisty, nawiązujący do wiślanego piasku. Zwieńczeniem całości będzie wymiana dachówki.
Na ścianach kościoła farnego łatane są pęknięcia (istnieją pęknięcia historyczne i te powstałe niedawno). Wiadomo, że skończy się remont i pojawią się nowe. To nieuniknione, bo mury pracują, poddawane są stale różnym siłom i warunkom. Wpływ mają pory roku, pogoda, wibracje, ruch samochodów itd. – wszystko ma tu znaczenie. Skarpa się obsuwa, jest parcie góry. Niedawno po odwilży podniósł się bruk, który najpierw zamarzł, potem stopniał, spęczniał – i nie dało się otworzyć drzwi do zakrystii. Wszystko jednak jest pod kontrolą, konstruktorzy robią ekspertyzy z których wynika, że nie ma niebezpiecznych pęknięć konstrukcyjnych, a tylko pęknięcia estetyczne i te właśnie są zaklejane, spinane.
Restaurowane będzie też otoczenie fary: poddamy konserwacji mury i schody, powstaną dwa podjazdy dla niepełnosprawnych. Poszerzymy bramkę – tę od strony plebani, dzięki czemu będzie można w razie potrzeby wjechać samochodem; pośrodku bruku położone będą płyty granitowe dla wózków inwalidzkich, a przy bocznym wejściu zainstalowana zostanie z myślą o nich platforma, zaś do głównego wejścia będzie podjeżdżał wózek na gąsienicach. Za pomocą specjalnego dzwonka wzywać się będzie obsługę, która pomoże bezpiecznie i wygodnie dostać się do kościoła.
Obok działań remontowymi planujemy również oświetlenie kościołów. Obecnie mają miejsce próby profesjonalnych iluminacji zewnętrznych. Powstają różne projekty i po próbach któryś z nich wybierzemy. Barwę iluminacji i ich rozmieszczenie rozważają specjalne komisje. Który projekt będzie zrealizowany – tego jeszcze nie wiadomo, ocena i werdykt należą do specjalistów. Decydujące są też wymogi konserwatorskie – do nich musi być dostosowane ułożenie świateł.
Pracujemy etapami, po kolei. Przedsięwzięcie jest duże, niesie mnóstwo problemów technicznych, zależy też od pieniędzy. Na razie wiadomo, że nie wchodzą w grę żadne kolorowe oświetlenia, bo takie nie pasują. Iluminacje na farze muszą być ciepłe, klasyczne – jak sama fara. Ich zadaniem nie będzie sztuczne jej „upiększanie”, one mają sprawiać wrażenie, że z kościoła bije ciepłe światło.
– A wnętrze fary?
– W samym kościele trwają przygotowania i czyszczenie powierzchni, próby malowania. W ich trakcie cały czas spod spodu wychodzi coś nowego.
Sprawdzamy to dokładnie, bo chcemy przywrócić takie kolory, jakie były na początku, to znaczy 400 lat temu, kiedy kościół wyglądał tak, jak wymyślili go jego projektanci. Chcemy, by polichromie były nie tylko w bocznych kaplicach, ale w całym kościele. Fachowcy robią odkrywki – spod nich wychodzą różne barwy i kolejne warstwy. Na szyszkach na przykład wychodzi zieleń, gdzieś indziej elementy czerwone, gdzieś niebieskie, aniołkowie mają skrzydła złote – i na tej podstawie przygotowywane są specjalistyczne projekty kolorystyczne, mamy np. projekt barwnego sklepienia. Jeśli zostaną one zaakceptowane, to ostatecznie wnętrze fary będzie miało inny kolor niż teraz. Na podstawie badań wiemy, że dawniej kościół był barwny, a dziś nie jest. Zobaczymy jakie będą ostateczne decyzje konserwatorów.
Działania te są próbą powrotu do historyczności, do zamysłu architekta, który przed wiekami wymyślił swój obraz kościoła i takim go zrealizowali ówcześni budowniczy. Dziś chcemy do tego wrócić. Wiadomo, że będzie to budziło emocje, bo całe pokolenia są wychowane na istniejących obecnie kolorach. Dla nich to będzie coś całkiem nowego, obcego, ale w gruncie rzeczy to będzie powrót do pierwotnej, historycznej formy. To, co zrobimy będzie tak naprawdę stare, a nowe pokolenie przyjmie tę formę w sposób naturalny. Na początku z pewnością będzie to coś niezwykłego, egzotycznego, może kontrowersyjnego, ale przecież nie będzie to realizacja niczyich prywatnych wymysłów! Nie będziemy wcielać w życie indywidualnych fantazji czy widzimisię. Pracują i nad wszystkim czuwają fachowcy, ekipa konserwatorów, komisje. Każdy projekt jest konsultowany i opiniowany.
Przeprowadzimy również remont posadzki. Nowa kamienna nawierzchnia będzie położona w obu kościołach. W farze jest zalecenie, żeby zostawić jak najwięcej starej, historycznej substancji, ale pojawiają się trudności natury technicznej – trzeba posadzkę najpierw zdjąć, żeby założyć izolację cieplną i podłączyć ogrzewanie podłogowe. Dopiero na grzałkach będzie ułożony kamień z maksymalnie dużą ilością tej zabytkowej substancji. Spora jej część jest połamana, ale będziemy dążyli do zachowania historyczności
w jak największym stopniu.
Z myślą o turystach w obrębie kościoła powstanie kiosk multimedialny, przewodniki słuchawkowe w różnych wersjach językowych oraz słuchawki dla grup z przewodnikami – przewodnicy nie będą się już przekrzykiwać. Przewidziane są też różne działania promocyjne, materiały, sesja naukowa i nowa strona internetowa. Wszystko w ramach jubileuszu.
– A co z ołtarzami?
– Wiemy, że i one były bardziej kolorowe niż dziś. Ale historia potoczyła się tak, jak się potoczyła: przyszły zabory i intencją zaborców było pomniejszyć, zniszczyć wspaniałość historii i dziedzictwa Polski, dlatego wiele obiektów było unicestwianych, oszpecanych. Niszczono wszystkie przejawy bogactwa tradycji i wielkości Polski. Ołtarze malowano na czarno, niszczono portrety trumienne. Bo po co pokazywać bohaterów? Światłe wykształcone rody? Świetlaną przeszłość…?
Potem znów przyszła bieda, pierwsza wojna, międzywojnie, II wojna, komuna itd. Nie było możliwości odrestaurowania zabytków, w remontach powielano to, co zastano, ograniczano się do odświeżania, nie wykonywano gruntownych prac. Teraz jest możliwość przywrócenia dawnej świetności, na ile się uda – zobaczymy.
Póki co trwają prace badawcze i przygotowawcze. Musimy się przekonać, co znajduje się pod kolejnymi warstwami farby. Na przestrzeni wieków tyle było tych malowań… Dotyczy to nie tylko ołtarzy, ale w ogóle wnętrza kościoła. 2-3 malowania na wiek, może nawet więcej, trzeba je pomnożyć razy 4. Wychodzi na to, że spod wielowiekowej skorupy należy wydobyć pierwotne warstwy. Wszystko odbywa się rzecz jasna pod okiem fachowców, komisje konserwatorskie nadzorują każde działanie, które przecież też wykonywane jest przez ludzi do tego powołanych. Mamy więc pewność, że nie zaistnieją błędy w sztuce.
– Wspominał Ksiądz o kościele św. Anny. Jakie prace będą tam wykonane?
– Kościół objęty jest kompleksowym remontem i tak jak fara – będzie odnowiony od posadzki po dach, który pokryjemy tytanową blachą. Przy okazji tego dachu pojawiły się sugestie pokrycia go dachówką, ale fachowcy orzekli, że to rozwiązanie raczej nie miałoby historycznego uzasadnienia.
– W jakim terminie realizacje powinny być ukończone?
– Musimy zdążyć w dwa lata. Mamy pół roku poślizgu, dlatego pracujemy intensywnie, również zimą. Na koniec, gdy już zakończymy prace, w kościele umieszczone zostaną dwie tablice z dwóch w brązie albo w mosiądzu mówiące o tym, z jakich środków finansowano remont. To zastrzega sobie Unia, ale przecież zawsze w kościołach obecne były pamiątki po fundatorach i dobroczyńcach, więc to nic nowego.
To jednak nie wszystko: jesteśmy w trakcie opracowywania archiwum parafialnego. Konserwatorzy opisują, dokumentują zbiory – na to wszystko musimy znaleźć fundusze.
Poza tym staramy się równolegle o trzeci projekt rozpatrywany właśnie przez Radę Marszałkowską – program rewitalizacji obiektów zabytkowych należących do parafii, to znaczy: starej plebani, wozowni, domu kościelnego, organistówki, starego cmentarza i jego murów oraz pomników. Planujemy przystosować je do nowych funkcji turystycznych i społecznych. I tak w starej plebani miałoby się znaleźć miejsce dla turystów niepełnosprawnych i ludzi starszych – będzie tam dostosowana toaleta, sale spotkań, centrum szkoleń komputerowych dla starszych osób, zaplecze kuchenne itp..
Chcemy, by w ramach tego projektu powstało miejsce, gdzie niepełnosprawni turyści mogliby swobodnie wejść, odpocząć, posilić się, albo zorganizować spotkanie. Dotąd w Kazimierzu nie ma takiego miejsca i jest to bariera, ograniczenie. Jeśli wszystko się powiedzie, nad organistówką powstanie salka będąca zapleczem dla różnych działań odbywających się w farze – choćby toalety i garderoby, pokoje dla artystów. Organizujemy wiele koncertów i brak takiego miejsca jest bardzo uciążliwy oraz krępujący. Poza tym powstałaby świetlica z prawdziwego zdarzenia, miejsce spotkań AA, zaś w domku kościelnego – centrum informacji turystycznej. Tam też można by się było zapoznać z całą dokumentacją remontów. Ponad to – stworzylibyśmy punkt widokowy na starym cmentarzu, ustawilibyśmy ławki, odnowione byłyby pomniki.
O ten projekt dopiero walczymy, jeszcze nie mamy przyznanych pieniędzy, ale się staramy się o nie. Rewitalizacja ta – jeśli doszłaby do skutku – będzie opiewała na 10 mln. W skali województwa złożono 85 podań, a tylko ok. 20 otrzyma dotację. Konkurencja jest więc bardzo duża. Jeśli by się udało, to spory kawałek zabytkowego cennego centrum Kazimierza byłby odnowiony.
Na razie prace trwają. Zaangażowani są najlepsi fachowcy znający specyfikę i historię Kazimierza oraz specjaliści będący mistrzami w swoich wąskich dziedzinach. W przypadku tak trudnego przedsięwzięcia potrzebna jest umiejętność łączenia podejścia praktycznego z artystycznym i historycznym i mamy nadzieję, że nam się to udaje. Rozmawiałem ze różnymi instytucjami na temat obchodów jubileuszu, pojawił się na przykład pomysł sprowadzenia z tej okazji oryginału Madonny Kazimierskiej. Jubileusz ma trwać do 2013 roku i chcemy go godnie obejść pod hasłem „Cztery wieki”. Moim pragnieniem jest, by włączyły się doń różne instytucje, które zjednoczy kazimierska fara.
– Wszystko to robi wrażenie. Rozmach, skala renowacji i w ogóle prac – jest w tym coś monumentalnego. Ekscytujące są badania i oczekiwanie na ich wyniki. Patrzymy na to wszystko z podziwem i szacunkiem. Bardzo dziękujemy Księdzu za rozmowę i mamy nadzieję, że pozwoli Ksiądz naszej redakcji zaglądać za kulisy remontu, dzięki czemu będziemy mogli wszyscy uczestniczyć w tym fascynującym i ważnym dziele.