Film „Różyczka”

13 marca 2010 roku to dzień premiery filmu Jana Kidawy-Błońskiego pt. „Różyczka”.

Wszystkie recenzje i zapowiedzi wskazują, że jest to obraz udany i interesujący, nas zaś, Kazimierzaków, ciekawi tym bardziej, że jego fragmenty powstawały w Kazimierzu, czego byliśmy świadkami.

Realia czasu akcji odtwarzano m.in. za pomocą dekoracji i rekwizytów, wśród których znalazł się wózek naszej koleżanki z cukrową watą. Do realiów dostosowana była również cena waty, wypisana tłustymi literami na wózku: 30 gr. Jedna starsza pani w przerwie między ujęciami poprosiła o watę, dała 50 gr i z miłym uśmiechem szepnęła: „reszty nie trzeba”. Możliwe, że wczuła się w tamte realia, grunt, że koleżanka też i – sprawy nie prostowała.

Kilka dni temu zespół redakcyjny poddał się masowemu strzyżeniu w siedzibie redakcji. Nasza ukochana Pani Fryzjerka rozmawiała z nami o tym i o owym aż wreszcie temat zszedł na film. Okazało się, że Pani należała do zespołu fryzjerów na planie „Różyczki”, Choć przypisano jej funkcję przygotowywania włosów statystów, prędko się okazało, że fryzury z tamtych lat Pani Fryzjerka zna z doświadczenia – wszak za komunizmu pracowała już w kazimierskim zakładzie Pana Jakubowskiego i czesała kazimierskie piękności. Zręcznie upięła zatem skomplikowany kok sylwestrowy Magdalenie Boczarskiej.

O pracy na planie opowiada z sympatią, chwali rodzinną niemalże atmosferę i życzliwość. Gdy została poproszona o przygotowanie Grażyny Szapołowskiej, nieśmiałość kazała naszej Pani spodziewać się… no, nie wiadomo czego się spodziewać, tymczasem w gwieździe odnalazła człowieka, w dodatku pięknego, aż miło czesać.

Mamy nadzieję, że rychło zobaczymy film i podzielimy się refleksjami z Czytelnikami.

Mamy też nadzieję, że Czytelnicy podzielą się własnymi refleksjami z nami wszystkimi, a może i wspomnieniami? Czekamy.