Badania archeologiczne na zamku

Redakcja: Prace badawcze na zamku trwają od kilku tygodni, widać liczne wykopy archeologiczne. Według jakiego systemu określacie Państwo miejsca poszukiwań? Czy to wybory losowe? Czy może na podstawie jakichś przesłanek rozpoczynacie Państwo prace w określonym miejscu?

Edmund Mitras: Mamy program, który został opracowany w oparciu o różne materiały i to służy nam jako mapa poszukiwań. W latach 70, gdy prowadzone tu były badania obejmujące m.in. część północną, przebadane zostały poszczególne fragmenty i te właśnie mamy zaznaczone na naszym planie – mury odsłonięte w tamtych wykopach. Poza częścią północną nie zostały wówczas przebadane inne części, również z tego względu, że istniał stan zagrożenia murów, które potem zostały trochę podreperowane. Teoretycznie są w lepszym stanie, ale jednak nie do końca stabilne. Dlatego i teraz stale czuwa nad nami pani inspektor nadzoru budowlanego, dba o każdy wykop, pilnuje, by coś się nie zawaliło.

W obecnych badaniach zajęliśmy się częścią południową i zachodnią. Wyciągamy gruz do głębokości 2 m i od tego poziomu robimy wykopy archeologiczne. Widać, że jest to teren bardzo zagruzowany. Gdy zabraliśmy się do odgruzowywania wież okazało się, że ta warstwa nie ma 2 metrów, tylko 4,5, a grunt naturalny, czyli skałę wapienną zobaczyliśmy dopiero na 5,5 m. Tutaj, aby zejść do warstw archeologicznych i nawarstwień ziemnych, w których się odkładają zabytki, musimy ściągnąć z okładem 4 metry gruzu i dopiero wówczas możemy mówić o wykopie archeologicznym zaprogramowanym w tym miejscu.

Po co to robimy? Żeby oczywiście odpowiedzieć na kilka pytań nurtujących badaczy, na które nigdy inaczej, niż tylko kopiąc w ziemi, nie znajdziemy odpowiedzi. Wiadomo, że zamek zbudowano w czasach Kazimierza Wielkiego. Jedna z koncepcji mówi, że wówczas postawiono tylko mur obronny, dopiero potem przychodzą wieże południowa i południowo -zachodnia. To już widać dzięki temu, co odkrywamy. Niektórzy twierdzą, że początkowo był tu tylko obwód muru obronnego i tyle. Druga faza, która potem nastąpiła, dosyć chyba zresztą szybko – to dwie wieże i dopiero w trzeciej fazie – skrzydło południowe i skrzydło zachodnie. Domyślamy się takiej chronologii: początek – za Kazimierza Wielkiego, potem dość szybko dwie wieże, ale kiedy – dokładnie nie wiadomo i skrzydło południowe oraz zachodnie prawdopodobnie z XV, XVI wieku. Naszym zadaniem jest zbadać, jak to się rzeczywiście rozwijało, co powstało w której fazie.

Wykopy zakładane są właśnie z myślą o tym. Zakłada się je w tzw. węźle, czyli u zbiegu dwóch murów, bo jak mówiłem skrzydło południowe jest późniejsze niż mur obwodowy i jak spojrzymy na to odkryte miejsce, to widzimy, że mur obronny z czasów Kazimierza jest na samym dole. Pierwotnie biegł on dalej, a w momencie rozbudowy tego skrzydła został ucięty i z prawej strony została dostawiona ściana. Wszystko to widać wyraźnie w wykopie.
– Czyli tu gdzie te zielone kamienie? Stąd zaczyna się faza późniejsza?
– Tak. Widać np. wejście dokądś. Nikt wcześniej tego nie odkopał, widzimy to jako pierwsi. Nikt tego nie wiedział. Tu się ujawniła jeszcze jedna ciekawostka – dziura, z drugiej strony bardzo ładnie obrobiony otwór. To było odprowadzenie wody z dziedzińca, bo dziedziniec pierwotnie był o wiele niżej. A najbardziej pierwotny nawet jeszcze niżej, ale tam jeszcze nie doszliśmy. W zasadzie wykop archeologiczny powinien się zawsze kończyć na calcu, czyli na gruncie naturalnym, więc w miejscu, którego człowiek na pewno nie ruszał. Przechodzimy przez wszystkie nawarstwienia, które rosną z biegiem czasu i metoda jest taka, że kopiemy do początku. W tym miejscu brakuje nam niewiele, a wygląda na to, że mamy na razie do czynienia z umocnieniem terenu związanym z murem obronnym. Na tym odcinku to, co powstało później, to nadal mur obronny, ale początkowo prawdopodobnie nie było części mieszkalnej, choć oczywiście ludzie mogli tu mieszkać. Mogła być na przykład zabudowa drewniana w pierwszej fazie, ale śladów z niej nie mamy, drewno się nie zachowuje. Jeśli był mur zewnętrzny o charakterze obronnym, to i ludzie się musieli gdzieś podziać.

W trakcie prac wydobywamy zabytki kultury materialnej, najpowszechniejszym z nich jest skorupa, fragment glinianego garnka i takich skorup jest dużo. Poza nimi znajdujemy kafle. Wszystkie te zabytki odwożone są do Lublina i poddawane kolejnym czynnościom badawczym oraz interpretacji. W czasie badań z lat 70. prowadzonych przez Marię Supryn wydobyto 35 tys. zabytków ruchomych. My mamy mniej.

Znaleźliśmy kilka detali architektonicznej, czyli kamieniarki wykonanej z wapienia. Znajdowały się one po zewnętrznej stronie murów za ścianą za narożnikiem. Być może pochodziły one z kaplicy mającej ozdobne okna typu maswerk, bo takie fragmenty wykopaliśmy. Zapewne spadły one w jakimś momencie i w jakichś okolicznościach. Kaplica z dużym prawdopodobieństwem była tu zbudowana dla tego, kto tutaj siedział. Zamek był królewski, zatem musiał mieć i namiestnika królewskiego. Okna w kaplicy wyglądały inaczej niż teraz, gołym okiem widać przeróbki, ale to w nich musiały być maswerki. Na znalezisko to należy zwrócić uwagę, bo świadczy ono o stopniu architektury, bardzo starannie wykończonej. Potwierdza, że nie była to byle jaka budowla, bo byle jaka budowla takich detali nie miała.

Zamek zdecydowanie był zamieszkany. Nikt nie buduje pomieszczeń po to, żeby stały puste. Na dziedzińcu jest studnia, badana w latach 70., dlatego my się już nią nie zajmujemy. Wiadomo, że wycięta była w skale o przekroju prostokątnym, na górze owalna cembrowina, głębokość studni sięgała ok. 60 metrów.
Ptaki mają w murach gniazda. Szczególnie jeden drapieżnik jest bardzo aktywny, walczy z gołębiami. One zresztą tez z nim wojują.

*
Robiona jest  fotogrametria czyli fotografia murów w skali, mówiąc w skrócie (oddawania w skali murów – inwentaryzowania). Jest to dokument stanu murów i baza do ich analizy. Na podstawie naszych badań na pewno kilka niewyjaśnionych kwestii zostanie rozstrzygniętych.

Trzeba powiedzieć, że oprócz wykopów wewnątrz są też wykopy zewnętrzne – wykonaliśmy ich sześć. W wykopach zewnętrznych widzimy np. fragment fundamentu wieży zachodniej. Wyróżniają się kolejne warstwy. Najważniejsza rzecz, którą tu widać to kolejne warstwy wyraźnie obrazujące, jak poszczególne elementy powstawały w kolejnych etapach. Widać, że te wieże z murem obronnym były najpierw, potem dobudowano dalszą część. Oglądamy dowody na to, o czym mówiłem wcześniej, że za króla Kazimierza prawdopodobnie był mur obwodowy, potem przychodzą wieże. Teraz mur biegnie dalej i mamy przyporę, a pierwotnie wyglądało to trochę inaczej. Wykop jest w takim miejscu, żeby można było to zobaczyć.

Powyżej w murze widać otwory konstrukcyjne po rusztowaniu, które służyło też jako wzmocnienie murów. Póki mur nie wysechł i nie okrzepł, ta konstrukcja drewniana go wiązała. To drewno zostawało w murze.

Z zewnątrz jest przypora zbudowana bardzo późno, już przez Sicińskiego. Ma ona duże pionowe pęknięcie i to będzie na pewno wymagało zabezpieczenia. Może nawet przypora będzie rozebrana, bo jej tu oryginalnie nie było. To masa kamienna, która niczego nie trzyma, zbudowane dość niesolidnie

Jak już wszystko zostanie odkryte i wydobyte z wykopów, to nasza, archeologów rola się skończy. Zamkiem zajmą się badacze architektury, którzy i teraz pracują równolegle z nami.

Redakcja: Bardzo dziękujemy za podzielenie się z nami tymi wszystkimi odkryciami i czekamy na kolejne. Nie przeczymy, że na sensacyjne też.
– Wiaderko złota?
– Ostatecznie. Raczej na ślad legendarnej miłości króla Kazimierza do Esterki… Albo chociaż – do uroczego miasteczka… Ale to bardziej zadanie dla bajkopisarzy niż dla archeologów. Dziękujemy w imieniu kazimierzaków za odkopywanie naszej historii.