Zakład fotograficzny Cz. Bakinowskiego
O Panu Bakinowskim, bardziej niż o kimkolwiek innym, wypada mówić „kazimierski fotograf”. Niezapomniany, jak Jego zdjęcia.
O Panu Bakinowskim, bardziej niż o kimkolwiek innym, wypada mówić „kazimierski fotograf”. Niezapomniany, jak Jego zdjęcia.
Trudno wyobrazić sobie rynek w Kazimierzu Dolnym bez charakterystycznej studni z czterospadowym daszkiem krytym gontem, wspartym na czterech słupach…
Głos Lubelski, 19 maja 1924 r.
„Na górze wspaniałe ruiny zamku Kazimierza W., który jednocześnie wybudował szereg spichlerzy na zboże, świadczących o monumentalnych robotach, podjętych w celu zabezpieczenia dobrobytu powstającemu miastu.”
Julia Pirotte, wł. Gina Diament, urodziła się w 1908 r. w Końskowoli, w nie bardzo zamożnym domu Borucha i Sury Diament.
Z listu do Symchy Trachtera.
„Gubernia lubelska, poszczycić się może pięknemi miejscowościami do szeregu których zaliczyć należy i Kazimierz Dolny.”
Urodził się w maleńkim Sierpcu, z którym nie wiązał przyszłości. Gdy tylko nadarzyła się okazja wyjechał do Warszawy…
Sopoćko bywał w Kazimierzu. Tu powstawały szkice, będące materiałem do tworzenia drzeworytów, z charakterystyczną dla artysty lekkością rysunku i zręcznością kompozycji.
Kozy? A były W Bochotnicy kozy. Były, były, trochę kóz było. Nie pamiętam czy białe czy jakie, nie wiem, bo ja kozów nie lubiałam.
Co najmniej 42 tysiące zabitych w trzy dni. Zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach, dokładnie przygotowana, największa jednorazowa masakra w historii niemieckich obozów koncentracyjnych…
„Był barwnym człowieku parającym się literaturą, muzyką i folklorem żydowskim.”
W Wylągach koło Kazimierza Dolnego znajduje się pochodząca z 1907 roku kapliczka św. Józefa. Ma ona nietypową inskrypcję… Reportaż Katarzyny Michalak.
Było to jeszcze przed wojną. Pojechałem do pensjonatu. Pensjonat jest to takie miejsce, gdzie dzwonek oznacza obiad, a nie żadne święto…
Artykuł w „Tygodniku Illustowanym” z 1922 r.
Artykuł w „Bluszczu” z 1922 r.
Basia i Rysiek mieli sklep. Sklep Gontal, a Gontal był zjawiskiem.
Artykuł w „Głosie Lubelskim” z 6 sierpnia 1936 r.
Nowelka, drukowana w „Bluszczu”, w 1922 roku. Część 2
Recenzja powieści Lejba Raszkina, opublikowana w piśmie „The Jerusalem Post”.
Jeden z rozdziałów napisanej w języku jidysz powieści Lejba Raszkina, której akcja toczy się w Kuzmirze – rodzinnym sztetlu Autora.
Nowelka, drukowana w „Bluszczu”, w 1922 roku. Znany nam wątek wyłożony całkiem inaczej, a bez żenady antysemicką materią podszyty.
Jedni mówią – była. Drudzy mówią – nie była. Tak czy inaczej, coś było na rzeczy.
Antysemicki, paskudny artykuł z „Głosu Lubelskiego”, którego autor podpisał się jako „Bezrobotny”. Choć to pisanina z 1936 r., wstyd się jednak nie przestarzał i jeszcze dziś wykrzywia twarz w grymasie obrzydzenia…
Urodzony przed wojną w Kazimierzu prozaik, którego życie zgasło, zanim na dobre zapłonęło…
W Kazimierzu kiedyś były dwie księgarnie.
Tak w jednym z wywiadów obóz ten wspominał Marek Edelman.
Cykl akwarel – wdzięcznych widoków Kazimierza, wykonanych w duchu klasycystycznym przez protegowanego króla Stanisława, Vogla zwanego Ptaszkiem.
Polski malarz żydowskiego pochodzenia. Jego „Targ w Kazimierzu”, malowany w czasie przedwojennego pleneru jest tak gwarny, że aż słychać głos mówiący o cenie marchwi…
Fragment pochodzi z książki Konrada Bielskiego pt. „Spotkania z Kazimierzem”.
Malarz, którego jak tylu innych Żydowskich malarzy, ciągnęło do Kazimierza. Ostatnie, co namalował to wizerunek Hioba. A potem utonął w popiołach Treblinki. To była Treblinka II.
Kazimierz Dolny jest chroniony jako zabytkowy zespół urbanistyczny oraz Pomnik Historii RP.
Z fragmentu wyjątkowej, ciekawej i rzeczowej monografii: „Biblioteka powstała w 1948 r., a jej inicjatorką była Zdzisława Filipkowska – nauczycielka, działaczka Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.”
Artykuł Małgorzaty Domagały w Gazecie Wyborczej.
Fragment opowieści o „miasteczku”, jak Autor nazywa Kazimierz. Nic już z tego nie zostało, więc i nam nie pozostaje nic, jak tylko Go zacytować: „Ponowne przeczytanie „Lata” pocieszyło mnie. (…) na tyle, na ile może pocieszyć mała świeczka pamięci.”
93-letnia Pani Władzia wykłada co i jak. Gdera przy tym: „teraz to nie to co kiedyś, słonina to była słonina… a dziś wszystko zeszło na dziady”.